Nie ma szans na reperacje od Niemiec? Taki przekaz możemy usłyszeć w niektórych mediach. Ale czy jest prawdziwy?

Jak stwierdził mecenas Stefan Hambura zajmujący się sprawą reparacji od Niemiec, nerwowa reakcja naszych zachodnich sąsiadów wskazuje, że wiedzą oni, że sprawa wcale nie jest zamknięta z prawnego punktu widzenia. Ostatnio niektórzy politycy niemieccy grozili nawet Polsce wyrzuceniem z Unii Europejskiej i twierdzili, że temat reparacji jest zamknięty, gdyż dawno temu wyrzekł się ich Bierut.

Tymczasem jak odkrył politolog Grzegorz Kostrzewa-Zorbas, dokument o zrzeczeniu się przez Polską Rzeczpospolitą Ludową odszkodowań od NRD nie został nawet zarejestrowany w Sekretariacie Generalnym ONZ.

Jak stwierdził politolog w rozmowie z "Gazetą Polską", Polska ma dwie drogi na rozwiązanie owego sporu. Pierwsza to ścieżka dyplomatyczna i wysłanie oficjalnej noty do Niemiec, a jeżeli to nie poskutkuje, pozostaje skierowanie sprawy do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w Hadze.

Jak informował poseł Prawa i Sprawiedliwości Arkadiusz Mularczyk, Biuro Analiz Sejmowych ma przedstawić informację dotyczącą domagania się odszkodowań przez Polskę. Informacja ma zostać przedstawiona już 11 sierpnia.

O stanowisku Niemiec wobec reparacji mówił również wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego Ryszard Czarnecki. Jak stwierdził, może się ono zmienić już jesienią po tamtejszych wyborach. Teraz zdaniem polityka trudno spodziewać się, by ktokolwiek w Niemczech przyznawał, że Polsce zostanie zapłacone odszkodowanie.

przk/"Gazeta Polska"