Marta Brzezińska: W lipcu 2013 ma ruszyć „program zdrowotny”, w ramach którego 15 tys. niepłodnych par dostanie pieniądze na in vitro. Problem w tym, że ma tu miejsce podstawowy błąd – in vitro nie leczy bezpłodności, trudno więc mówić o zabiegu zapłodnienia na szkle w kontekście „programu zdrowotnego”. 


Ks. Piotr Kieniewicz MIC:
Ma tu miejsce skandaliczna manipulacja informacjami, jakoby in vitro było działaniem terapeutycznym. Nie jest to działanie terapeutyczne w sytuacji bezpłodności, ponieważ w żaden sposób nie podejmuje kwestii niepłodności pary małżeńskiej, a jedynie umożliwia tej parze uzyskanie potomstwa na drodze manipulacji biotechnologicznej, przy jednoczesnych bardzo wysokich kosztach personalnych. 

Co to oznacza? 

Z jednej strony zostaje naruszona jedność małżeńska, z drugiej – dochodzi do stworzenia znacznie większej liczby istot ludzkich po to, by pozwolić żyć tylko niektórym. To jest manipulacja, którą się przeprowadza przy świadomości naprawdę niskiej skuteczności metody, manipulacja, która jest wsparta pokrętnym przekłamywaniem statystyk, aby pokazać, że jest to metoda bardziej skuteczna niż w rzeczywistości. Co więcej, są to działania powiązane z bardzo poważnym ograniczeniem, a niekiedy nawet całkowitym zaniechaniem terapii przyczynowej schorzeń powodujących niepłodność. To jedna część etycznej oceny. 

Jaki jest drugi aspekt tej oceny? 

Jesteśmy świadkami wysoce nieetycznego działania ze strony szefa rządu i ministra zdrowia, którzy chcą wprowadzić procedurę refundacji określonego świadczenia medycznego poza porządkiem prawnym. Polskie prawo domaga się, na mocy zarówno konstytucji jak i obowiązujących ustaw, w tym ustawy o zawodzie lekarza, by kwestie takie jak refundacja procedury medycznej była oparta o obowiązujący porządek prawny. Jeżeli mamy świadczenie, które jest poza porządkiem prawnym, a in vitro jest poza tym porządkiem, nie jest regulowane polskim prawem w żaden sposób, to obietnica refundacji jest działaniem pozaprawnym. 

Chce Ksiądz powiedzieć, że program zdrowotny refundujący in vitro jest niezgodny z prawem? 

W mojej opinii tak właśnie jest. Po zapowiedzi ze strony opozycji, iż rozporządzenie ministra zdrowia zostanie skierowane do Trybunału Konstytucyjnego, usłyszeliśmy, że proces wprowadzenia refundacji będzie się odbywał na drodze nieokreślonego “planu zdrowotnego”. Polski system prawny nie przewiduje działania legislacyjnego w postaci jakiegoś “planu”. Polskie prawo domaga się, by nowe przepisy były ustanawiane albo na drodze ustawy albo rozporządzenia. Innymi słowy, mamy działanie bardzo kontrowersyjne i moralnie wątpliwe, które w ogóle jest poza porządkiem prawnym. Władza wykonawcza uzurpuje sobie prawo do działania w zastępstwie władzy ustawodawczej. Od strony porządku demokratycznego jest to absolutny skandal. Od strony porządku moralnego – ciężkie wykroczenie przeciwko godności ludzkiej i przeciw dobru wspólnemu. Koniecznym jest to, by społeczeństwo w drodze ruchu obywatelskiego przywołało rządzących do porządku. 

„Wszyscy ci, którzy chcą oddać do Trybunału Konstytucyjnego program zdrowotny niech się zastanowią nad tym, że chcą oddać do Trybunału Konstytucyjnego 15 tys. ludzi, którzy oczekują na in vitro” - powiedział minister zdrowia. Czyli po raz kolejny osoby sprzeciwiające się in vitro przedstawiane są jako ci, którzy chcą jeszcze bardziej unieszczęśliwić bezdzietne pary... 

Program zaproponowany przez premiera Tuska i ministra Arłukowicza ma dotyczyć 15 tys. ludzi w sytuacji, kiedy problem niepłodności dotyka blisko 2 milionów par w Polsce. Chciałbym się zapytać, co rządzący zamierzają zrobić z pozostałymi parami? Jeżeli program refundacji in vitro ma dotyczyć 15 tys. par, to co z pozostałym ponad 1,5 miliona? 

Dominuje jednak retoryka, że in vitro to jedyna szansa na szczęście dla bezdzietnych par, a Kościół zabrania im tego szczęścia. 

Kiedy mówimy o medycynie, trzeba mieć świadomość, że można ją uprawiać na dwa sposoby. Może być medycyna oparta na faktach, czyli na rzetelnej wiedzy medycznej, albo medycyna oparta na emocjach. Cała retoryka dotycząca in vitro, przy ogromnym szacunku dla ludzi nauki, którzy wypracowali różnego rodzaju technologie medyczne związane z tą metodą, to medycyna oparta na emocjach dlatego, że argument „mam pomagać ludziom potrzebującym pomocy” nie jest faktem medycznym. Fakty medyczne odnoszą się do tego, na ile zaproponowana przeze mnie procedura jest procedurą skuteczną. In vitro procedurą skuteczną nie jest dlatego, że jeśli nie szukamy przyczyn powodujących niepłodność małżeństwa, to spowodowanie połączenia komórki jajowej z plemnikiem i nawet skuteczna implantacja w macicy, wcale nie gwarantują, że to dziecko się urodzi, albo że urodzi się zdrowe.

Ale o tym ryzyku i konsekwencjach urodzenia chorego dziecka wcale nikt nie mówi. 

Z procedurą in vitro związane są ogromne komplikacje, zarówno dla zdrowia kobiety, jak i zdrowia dziecka. Ryzyko różnego rodzaju wad rozwojowych, tudzież wad genetycznych u dziecka poczętego na szkle wzrasta od kilku do kilkunastu razy w stosunku do dzieci poczętych metodą naturalną. Warto pamiętać, że leczenie przyczyn niepłodności, czyli wykrycie i leczenie tych chorób, których skutkiem jest niemożność poczęcia i donoszenia ciąży, co jest obiektem zainteresowania naprotechnologii, niejednokrotnie doprowadza do sytuacji, że pary po wielokrotnych nieudanych próbach in vitro, mogą w sposób naturalny począć i urodzić dziecko. Jeżeli się chce, można wykryć choroby będące przyczyną niepłodności, można je leczyć i bez uciekania się do moralnie niegodziwych działań, umożliwić bezdzietnym parom posiadanie potomstwa. Można im przyjść z pomocą w sposób godziwy. Warunkiem tego jest oparcie się na rzetelnej wiedzy medycznej i na dobrej etyce. Dobra etyka prowadzi do dobrej medycyny, natomiast droga na skróty, jaką proponuje trend entuzjastów in vitro to droga donikąd. Jesteśmy na 209. miejscu na świecie jeśli chodzi o przyrost naturalny, na samym końcu, więc rozwiązanie, w którym refunduje się in vitro 15 tys. par, to rozwiązanie równie skutecznie rozwiązujące problem demograficzny, co wydłużenie wieku emerytalnego o dwa lata, które ma rozwiązać problem niewydolności systemu emerytalnego. To nawet mniej niż listek figowy. Potrzebne są realne rozwiązania oparte na rzetelnej wiedzy, a nie jakieś fanaberie oparte na emocjach. 

Rozmawiała Marta Brzezińska