Portal Fronda.pl: Polski Instytut Sztuki Filmowej nie przyznał dotacji dla filmu "Smoleńsk" Antoniego Krauze. Jak Pan to ocenia?

Redbad Klijnstra: Trudno się domyślać, jaki był powód odrzucenia przez PISF wniosku o dotację dla filmu "Smoleńsk". Znam scenariusz tego obrazu – jest dobry, podobnie jak obsada,a wreszcie reżyser. Podejrzewam, że to decyzja światopoglądowo-polityczna.

Dlaczego Pan tak uważa?

Proszę zauważyć, że do tej pory nie powstała żadna artystyczna wypowiedź na temat katastrofy smoleńskiej, która otrzymałaby dotacje z budżetu państwa. Nie było na ten temat żadnego filmu, żadnej sztuki teatralnej ani nawet wystawy w muzeum. Sam miałem kłopoty w związku z planem wystawienia sztuki "Bezkrólewie" Tomczyka. W warszawskich teatrach dostrzegam pewien rodzaj autocenzury. Każdy artysta czy scenarzysta doskonale wie, co powinien robić, a czego nie, aby zapewnić sobie ciągłość pracy. Przykre jest to, że to właśnie artyści są tak bojaźliwi, konformistyczni. Nie spodziewałbym się tego po środowisku artystycznym, mając w pamięci choćby bojkot podczas stanu wojennego. Wydarzyło się coś dziwnego. Jakby wszyscy byli w kieracie kredytów i materializmu...

Mówi Pan o zjawisku autocenzury, ale chyba mamy do czynienia także z jawną cenzurą. Z jakiegoś powodu jedne filmy dotacji nie dostają, a inne – których wartość jest wątpliwa, nie. Mam na myśli choćby "Pokłosie", które zostało uznane przez środowiska prawicowe za film antypolski.

Nie dość, że antypolski, to jeszcze źle obsadzony i zagrany, ze słabym, nieudokumentowanym scenariuszem. Jeśli robi się taki film, to trzeba mieć dobrze udokumentowane fakty, które się przedstawia. "Czarny czwartek" Antoniego Krauze jest w całości oparty o rzetelną dokumentację. Do tego stopnia, że niektórzy zarzucali reżyserowi, iż nie pokazał w decydujących scenach gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Jednak ponieważ nie było go w dokumentach, to nie został ujęty w filmie.

Scenariusz "Smoleńska" też ma taką mocną podbudowę faktograficzną?

Dokładnie tak samo Krauze podchodzi do "Smoleńska" – w warstwie faktograficznej scenariusz jest oparty na absolutnie niezbitym materiale dowodowym. Tam nie ma domysłów ani spiskowej teorii. Z mojego punktu widzenia, obraz Krauzego w przystępny sposób porządkuje to wszystko, co wiemy na temat katastrofy z 10.04.2010. Reżyser nie porusza się po grząskim gruncie, nie gdyba... Porównując "Smoleńsk" z "Pokłosiem"pod względem artystycznym i odniesienia się do faktów, obrazy te mogłyby ze sobą konkurować, ale jak wiemy, to ten drugi tytuł dostał dotację, a "Smoleńsk" nie.

Z czego to wynika?

Znaczna część ludzi chyba nie rozumie, że demokracja nie polega na tym, że ci, którzy stanowią większość powinni dobijać mniejszość ale na tym, że to mniejszość ma zagwarantowane prawo wypowiedzi. Tylko wtedy można mówić o czynnej, aktywnej i sensownej demokracji. Inaczej mamy do czynienia z demokracją plemienno-feudalną, która nie przysłuży się Polsce. Szczególnie w tej sytuacji geopolitycznej, w jakiej jesteśmy oraz w kontekście wydarzeń na Ukrainie i związanych z nimi działań Rosji, obnażających słabość Europy. Nie możemy sobie pozwolić na to, by nie inwestować w swoją tożsamość, nie dbać o to, aby nie było takich piosenek jak ta, w której Maria Peszek deklaruje, że nie odda za Polskę ani kropli krwi. Brak polityki kulturalnej i historycznej prowadzi do takich ekscesów. Rozmieniamy się na drobne. Jeśli jeszcze nie dokonał się kolejny rozbiór Polski, to jest to tylko kwestią czasu. To dla mnie, jako osoby, która patrzy na tę rzeczywistość nieco z boku, jest szalenie przykre. Tyle pokoleń walczyło o niepodległość, a w momencie, kiedy ona nastaje, nie jest przyjmowana w pełni, ze wszystkimi jej konsekwencjami. To, co zrobiła Polska od 1989 to za mało. Na "okrągły stół" patrzyłem kiedyś jak na fenomen, który pozwolił zmienić system bez przelewu krwi. Dziś widzę to zupełnie inaczej. Przez "okrągły stół" wszystko się rozjechało. Być może zabrakło takiego silnego przywódcy,jak Piłsudski, który zaprowadziłby nowy porządek w wolnej Polsce. Niestety, pozwolono na zbyt wiele ustępstw wobec ludzi, którzy służyli Sowietom oraz swoim ciemnym interesom, co doprowadziło do degeneracji także w sensie moralnym. Młode pokolenie nigdy nie dostało jasnego komunikatu, co jest dobrym, a co złym działaniem. Teraz są tego efekty, a teki filmy, jak "Pokłosie" się do tego dokładają.

A także do tego, jak Polacy są postrzegani za granicą.

Owszem, "Pokłosie" wykorzystują zagraniczne media. Korespondent holenderskiej gazety pisał po premierze filmu, iż Polacy nareszcie uświadomili sobie, że ich przodkowie w całej Polsce mordowali Żydów. Film Pasikowskiego nazywał przyczynkiem do tego, że Polacy wreszcie uświadomili sobie, że są antysemitami. I tu w Holandii Polacy są postrzegani jako antysemici. Nie mówię, że nie powinniśmy się mierzyć z trudnymi tematami. Z pewnością powinny powstać filmy, które traktują także o złych postawach Polaków, bo takie też się zdarzały, ale z zachowaniem odpowiednich proporcji. Można to porównać do sytuacji na Ukrainie. Pewne środowiska mówią, że nie można pomagać Ukraińcom, bo oni odpowiadają za Wołyń. Owszem, trzeba rozliczyć rzeź wołyńską, uporządkować tę sprawę, ale jeśli nie pomożemy Ukrainie stać się niepodległym krajem, to do tego rozliczenia w ogóle nie dojdzie.

Ma Pan jakąś receptę na to, jak dokonać tego uporządkowania?

Dopóki nie ustalimy kilku punktów w historii, co do których wszyscy są zgodni, że budują one naszą tożsamość, to nigdy nie będzie zgody na to, by przyjąć ciemniejsze strony polskiej historii. Najpierw musi być zrobionych ze dwadzieścia filmów o polskich bohaterach, jak Pilecki, Kontrym, Karski, dzięki którym można zrozumieć, co jest właściwą postawą i o co warto walczyć. Dopiero potem, po przecinku, można zrobić filmy, które dopełniają obraz, pokazując, że w każdym narodzie są dobrzy i źli ludzie. "Pokłosie", pomijając, że to pod względem artystycznym bardzo słaby film, gdyby nawet miał powstać (oczywiście, z mocną podbudową faktograficzną), to nie w tej kolejności. "Smoleńsk" się w to wpisuje. Dlaczego nie zostało złożonych dwadzieścia scenariuszów na temat katastrofy prezydenckiego samolotu? Jak to możliwe, że dopiero teraz powstał film o Katyniu Andrzeja Wajdy? Dlaczego dopiero od niedawna reżyserzy zajmują się tematem Powstania Warszawskiego? To bardzo dziwne, bo przecież już od dłuższego czasu żyjemy w wolnej Polsce – dlaczego tak się dzieje? To są pytania, na które ja nie mam odpowiedzi. Tylko się dziwię, coraz bardziej... Rozumiem natomiast, że Ukraina zrobiła coś, czego nie zrobiono w Polsce. Oczywiście, Ukraińcy są mądrzejsi naszą historią...

Rozmawiała Marta Brzezińska-Waleszczyk