W rozmowie z brytyjskim dziennikiem "Financial Times" dowódca sił obrony Estonii, gen. Riho Terras mówił o tym, jak państwa bałtyckie mogą poradzić sobie z ewentualną agresją Rosji.

Według genreała Terrasa rozmieszczenie czterech batalionów NATO w Europie Wschodniej może nie wystarczyć, dlatego obronę regionu należy wzmocnić m.in. rakietami Patriot. Sojusz Paktu Północnoatlantyckiego powinien również zwiększyć liczebność samolotów wojskowych stacjonujących na wschodzie, ponieważ państwa bałtyckie nie dysponują odpowiednimi siłami przeciwlotniczymi.

"Ogromne znaczenie mają nasze zdolności do samoobrony, to czego potrzebujemy to możliwość obrony przeciwlotniczej. (...) Musimy być gotowi i musimy sprawdzić, co powinniśmy zrobić. Rosja zachowuje się w sposób oportunistyczny. Jeżeli będą mieć okazję, wtedy wskoczą przez okno, aby ją wykorzystać"- powiedział dowódca sił obrony Estonii.

Riho Terras zwrócił uwagę, że właśnie państwa bałtyckie uważane są za "główny cel rosyjskiego rewanżyzmu". Rozmieszczenie sił NATO w Europie Wschodniej można interpretować jako pierwszy krok na drodze do wzmocnienia potencjału obronnego regionu, jednak NATO potrzebuje jeszcze odpowiedniej strategii obrony przestrzeni powietrznej, która zabezpieczy przed rosyjskimi pociskami rakietowymi. Trzeba też wiedzieć, gdzie umieścić rakiety Patriot.

Patrioty mogą przechowywać pociski batalistyczne, nie są jednak w stanie strącić rakiet międzykontynentalnych.

Dowódca sił obrony Estonii zapewnił, że już wkrótce zapadną decyzje w kwestii obrony państw bałtyckich, zaś kluczową sprawą jest jedność NATO.

JJ/ONET