Czy prezydent Andrzej Duda ma szansę na wykreowanie nowego ruchu politycznego, wyrastającego z PiS, ale przy zachowaniu konserwatywnej natury odrzucającego radykalne reformy? W ocenie politologa Rafała Matyi to mało prawdopodobne.

"Dziś wszystkie zasoby, które pozwalają przyciągnąć do aktywności w ugrupowaniu, mają Jarosław Kaczyński i rząd. To oni mogą dzielićposady i korzyści" - ocenia uczony w rozmowie z "Gazetą Wyborczą", dodając, że ich możliwości są w porównaniu z prezydenckimi "ogromem". 

"Powołanie w otoczeniu Andrzeja Dudy słabej partii prezydenckiej będzie go obciążało jako polityka" - ocenia Matyja, wskazując na przykład Czech. Tam Milosz Zeman wygrał wprawdzie wybory prezydenckie, ale powołana przez nniego parta osiągnęła w wyborach tylko 1,5 procent.

Politolog uważa też, że budowanie ewentualnej frakcji Andrzeja Dudy byłoby sensowne dopiero w 2019 roku, przed wyborami prezydenckimi. Duda mógłby w każdym razie, twierdzi Matyja, oprzeć się na ugrupowaniu Kukiz;15.

"W wyborach prezydenckich rzeczywiście Andrzej Duda mógłby się na nich oprzeć, szczególnie po ostatniej decyzji. Wyborcy tego ugrupowania cenią sobie zademonstrowaną przezeń ostatnio niezależność, pozapartyjność i to, że prezydent Duda nie jest z obozu PO" - przekonuje.

mod/wyborcza.pl