Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł zadeklarował, że jako lekarz nigdy nie przepisałby żadnej kobiecie tak zwanej pigułki 'po', a zatem środka o możliwym działaniu wczesnoporonnym. Zapewnił, że nie przepisałby jej nawet kobiecie zgwałconej.

"To nie jest kwestia tego, czy uważam, czy ten preparat powinien być dostępny, czy nie, natomiast jeśli pan mnie pyta jako lekarza, nie przepisałbym, dlatego że to, skorzystałbym z czegoś, co nazywa się klauzulą sumienia" - powiedział Radziwiłł pytany na antenie Radia ZET, czy jako lekarz przepisałby pigułkę 'po' kobiecie zgwałconej.

"Jako lekarz przede wszystkim patrzę na to przez pryzmat tego, czym są substancje chemiczne zawarte w tych preparatach. Otóż są to silne substancje, które mogą wywołać cały szereg różnego rodzaju zaburzeń, w różnych stanach zdrowia u pacjentki są zdecydowanie przeciwwskazane" - wytłumaczył Radziwiłł, dodając, że te środki interreagują z innymi lekami, które może brać pacjentka.

"Jakby pan zajrzał do dokumentu rejestracyjnego tego preparatu, to okazuje się, że jest dziesięć stron różnego rodzaju ostrzeżeń. Nie można tego typu preparatów wprowadzać na taką dostępność, jak leki przeciwbólowe, albo przeciwkaszlowe" - mówił minister.
Radziwiłł pytany, czy stosowanie pigułki 'po' nie należy uznać za wyjście w "życiowej, nagłej sytuacji", odparł, że nie. "ie mam żadnej wątpliwości, że są leki, które są znacznie bardziej naglące, silne leki, które oczywiście są dostępne tylko na receptę i jak gdyby nikt nie widzi w tym problemu. Na pewno ten nie należy do tej kategorii. To nie jest taka kategoria żebyśmy musieli mówić o tym, że już natychmiast, coś trzeba zrobić. Z całą pewnością tak nie jest" - wskazał minister.

Polityk zaznaczył też, że dopuszczenie do powszechnego obrotu bez recepty konkretnej pigułki 'po' wygląda tak, jakby odpowiedzialni za tę decyzję politycy chcieli po prostu wesprzeć firmę ją produkującą. Teraz czas na zmiany.

"Jako lekarz, jako minister mam dbać o bezpieczeństwo tych, którzy przyjmują różnego rodzaju preparaty, w tym także środki antykoncepcyjne i właśnie temu ma służyć regulacja, która mówi wszystkie potencjalnie niebezpieczne preparaty muszą być dostępne na receptę i poprzedzone rozmową z lekarzem i jego radą" - zakończył Radziwiłł.

Krótko mówiąc, wywód ministra Radziwiłła jest w pewnym sensie poprawny. Brakuje tu jednak jednego kluczowego kryterium: pigułki 'po' mogą mieć działanie wczesnoporonne i jako takie prowadzić do zabicia człowieka na najwcześniejszym etapie jego rozwoju. To powinno całkowicie wykluczyć ich legalność.

kk/radiozet.pl