Michał Radziwiłł zrezygnował z mandatu radnego dzielnicy. W wywiadzie dla Haloursynow.pl potwierdza, że postanowił wstąpić do stanu duchownego. Prawie 10-miesięczną pracę samorządowca uważa za fenomenalną przygodę.

Panie Michale, skąd decyzja o rezygnacji z mandatu?

Wyjeżdżam z Warszawy na kilka lat, dlatego nie będę mógł sprawować dalej funkcji radnego. Zielony Ursynów potrzebuje swojego reprezentanta w Radzie Dzielnicy.

Nasze informacje mówią o tym, że chce Pan rozpocząć naukę w seminarium duchownym? 

To prawda. Zostałem przyjęty do nowicjatu Zgromadzenia Księży Misjonarzy. 

Jak długo dojrzewał Pan do tej decyzji? Wiem, że od lat aktywnie uczestniczył Pan w życiu swojej parafii…

Do decyzji dojrzewałem kilka lat. Miałem w tym czasie wiele innych zadań do wykonania. Wspaniała rodzina, harcerstwo, studia na Politechnice, Rada Dzielnicy, parafia – poprzez te wszystkie doświadczenia Bóg mnie do tego przygotował. Owoce niektórych działań widzę już teraz, choć lwia część jest przede mną jeszcze ukryta. Tylko Pan Bóg wie, do czego były mi te wszystkie historie.

Wielu chłopców i dziewcząt zadaje sobie jak ja pytanie: jakie jest moje powołanie? Moi rówieśnicy wchodzą w etap życia, kiedy przejmują odpowiedzialność za rozmaite obszary życia w Polsce – zakładają rodziny, niektórzy idą na studia, do pracy, do polityki. Ja Miłością Bożą zostałem wezwany do seminarium. Żadnego powołania nie należy się bać, nieszczęścia rodzą się, gdy przed nim się ucieka. Zachęcam do tego, żeby słuchać codziennie Słowa Bożego, bo ze słuchania rodzi się mądrość. Wtedy łatwiej jest dokonać dobrego wyboru.

Jak Pan ocenia ten kilkumiesięczny okres pracy jako samorządowiec? Czy tak wyobrażał Pan sobie samorząd?

Fenomenalna przygoda! Dziś mogę powiedzieć, że startując w wyborach miałem marne pojęcie o roli radnego. Teraz wiem, na co tak naprawdę mam wpływ bezpośredni, a na co mogę oddziaływać pośrednio. W gruncie rzeczy radny dzielnicy jest osobą, która w imieniu mieszkańców nawołuje decydentów do działania. Formy aktywności nigdzie nie są sprecyzowane i jako radny niezależny musiałem eksperymentować.

Na prośby moich sąsiadów pisałem interpelacje, zaprojektowałem stanowisko ws. systemu odbioru odpadów, zbierałem podpisy pod petycją, rozmawiałem z liderami środowisk szukając ich wsparcia w działaniach. Nic z tych rzeczy by się nie odbyło bez wsparcia mojej rodziny i zapalonych mieszkańców Zielonego Ursynowa. 

(...)

Co uważa Pan za swoje największe osiągnięcie tej kilkumiesięcznej pracy jako samorządowiec?

Jako radny opozycyjny nie miałem możliwości bezpośrednio wpływać na decyzje. Moje liczne interpelacje, informacje prasowe, a nawet projekt stanowiska przyczyniły się jednak w dużym stopniu do ucywilizowania systemu odbioru odpadów zielonych. Usatysfakcjonowany nie jestem, ale zmiany idą w dobrym kierunku.

Cały wywiad TUTAJ