Rząd zamierza znieść margines 10km/h przy pomiarach dokonywanych przez urządzenia stacjonarne podlegające m.in. Inspekcji Transportu Drogowego, czyli mandat będzie groził nawet za minimalne przekroczenie prędkości.
O „zniesieniu tolerancji pomiaru urządzeń automatycznego nadzoru nad zachowaniami w ruchu drogowym” można przeczytać w przyjętym przez rząd programie realizacyjnym na lata 2015–2016 (jest on uzupełnieniem Narodowego Programu Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego 2013–2020).
To Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju ma zająć się projektem.
– Zamierzamy zrealizować ten postulat podczas prac sejmowych nad projektem ustawy o zmianie ustawy – Prawo o ruchu drogowym. Projekt jest obecnie procedowany w powołanej do tego celu podkomisji nadzwyczajnej – potwierdza rzecznik MIR Piotr Popa.
Nie wszystkim posłom koalicji ten pomysł przypadł do gustu.
– To nielogiczne. Żaden kierowca nie utrzyma dokładnie określonej prędkości. Gdy prowadzę, widzę, że licznik w samochodzie pokazuje inną prędkość niż nawigacja samochodowa. Co jeśli pomiar dokonany przez fotoradar będzie jeszcze inny? Przede wszystkim powinniśmy zadbać o właściwe oznakowanie dróg. Często ograniczenia prędkości są zbyt rygorystyczne i niczym nieuzasadnione – uważa wiceprzewodniczący sejmowej komisji infrastruktury Józef Racki (PSL).
- Przepis o tolerancji został wprowadzony dla zwiększenia społecznej akceptacji systemu fotoradarów. W praktyce kierowcy potraktowali tę zasadę jako wyższy limit, a nie tolerancję błędu pomiaru. Z tego względu tej zasady nie powinno być. Z drugiej strony zniesienie tolerancji może być potraktowane jako kolejny skok na portfele kierowców – odpowiada Bartłomiej Morzycki ze stowarzyszenia Partnerstwo dla Bezpieczeństwa Drogowego.
Według niego w ramach kompromisu moglibyśmy ograniczyć tolerancję do 5 km/h.
KZ/gazetaprawna.pl