Już z samej konstrukcji zdania wynika jasno, że moim zdaniem na filologii rosyjskiej studiują nie tylko "debile". Studiują tam różni ludzie, a ja chciałbym, żeby wszyscy inni poszli studiować gdzieś indziej, "debile", zaś niech sobie zostaną na filologii.

 

Mojej wypowiedzi udzielałem do amatorskiej uczniowskiej kamery na ulicy. Ten uliczny i amatorski kontekst widać w nagraniu. A zatem słowo "debil" pada w potocznym, ulicznym znaczeniu i tak je proszę rozumieć. Nie chodziło o znaczenia medyczne (idiota - jednostka chorobowa), a jedynie o pewien wariant słów takich jak "głupek", "ćwok", "pacan"...

 

Czy obrażam niektórych studentów - tych, których nazwałem "debilami"? No cóż, jeśli ktoś w tej chwili gdziekolwiek studiuje, to niech się rozejrzy dookoła siebie i sam sobie poobserwuje - nasze wyższe uczelnie stały się bardzo tłoczne, a bycie studentem przestało być zjawiskiem zarezerwowanym dla osób z predyspozycjami intelektualnymi do bycia wyżej wykształconym. Pośród nas (sam jestem studentem) są zarówno ludzie bardzo inteligentni, jak i masa przeciętniaków oraz różne głupki, pacany, a nawet "debile", których uczelnia przyjęła na studia i oni jakoś na tej uczelni trwają, ale prawdę powiedziawszy nie powinni w ogóle studiować, bo to nie dla nich. Powinni poszukać kariery bardziej adekwatnej do swoich talentów i zdolności. Powinni zostać na przykład doskonałymi mechanikami w warsztacie, a nie inżynierami. W warsztacie ta sama osoba byłaby "mistrzem", a na uczelni, czyli w innym kontekście społecznym, jest "debilem".

 

Stwierdzenie, że na filologii rosyjskiej, pośród całej masy innych ludzi, studiują także "debile" jest jedynie opisaniem faktów. Wszędzie trafiają się "debile" i studenci filologii rosyjskiej nie muszą się czuć obrażeni z tego powodu, że "debile" trafiają się także w ich gronie.

 

A dlaczego chciałbym, by nie-debile opuścili filologię rosyjską i studiowali coś innego? Bo uważam, że szkoda zasobów intelektualnych Rzeczypospolitej na studiowanie filologii rosyjskiej. Wszystkie nasze intelektualne moce, każdy utalentowany umysł, który jest w stanie skończyć studia, Rzeczpospolita powinna zagospodarować w dziedzinie, która przysłuży się Polsce. Rosję definiuję jako wielowiekowego wroga Rzeczypospolitej. Owszem, czasami współpracujemy pokojowo, lub handlujemy pokojowo, nawet z tym wrogiem. Bo oczywiście lepiej jest z wrogiem handlować, niż wojować - na każdej wojnie się traci. Ale jednocześnie w stosunkach z tak potężnym organizmem jakim jest Rosja, warto stale pamiętać o tym, że to jednak wróg. Wróg nawet wtedy, gdy się uśmiecha poprzez kły i handluje pokojowo. Wróg to wróg. I w stosunkach z wrogiem, moim zdaniem, szkoda tracić czas na fascynowanie się jego literaturą piękną.

 

Nie zabronię nikomu kochać rosyjskiej literatury. Nie bronię studiowania rosyjskiej kultury. Ale "wolałbym, żeby na filologii rosyjskiej studiowali sami debile", a osoby inteligentne poszły studiować coś, co w stosunkach z Rosją będzie naszym orężem obronnym.

 

A czy znajomość rosyjskiej filologii może być takim orężem? Moim zdaniem nie. Moim zdaniem studiowanie filologii rozmiękcza nasze serca i powoduje, że chce nam się kochać Rosjan, w sytuacji, gdy powinniśmy być wobec nich ostrożni.

 

...Jakby to Państwu skrótowo wytłumaczyć?... Wiem! Niebezpiecznie jest fascynować się poezją rekina. To miałem na myśli wtedy w Gdańsku - konstatuje Cejrowski. 

 

Film z wypowiedzią Wojciecha Cejrowskiego można zobaczyć tutaj


eMBe/WojciechCejrowskiFacebook