Fronda.pl: Skąd decyzja powiadomienia prokuratury o przestępstwie, którego miał dopuścić się Donald Tusk dopiero teraz? Przecież o tym, że premier zgodził się na prowadzenie śledztwa zgodnie z konwencją chicagowską wiadomo już od dawna.

 

Ewa Stankiewicz: Już sam proces profesjonalnego przygotowania zawiadomienia był długotrwały. To nie jest coś, co można napisać na kolanie. Pracował nad nim cały zespół prawników. Ten proces uruchomiliśmy wiele miesięcy temu i dopiero teraz byliśmy gotowi, by powiadomić prokuraturę.

 

Jednak moim zdaniem, już na pierwszy rzut oka widać, że jeśli chodzi o śledztwo smoleńskie nie została dotrzymana umowa społeczna obowiązująca premiera. Ma on występować w interesie społeczeństwa polskiego, a on sprzeniewierzył się tej umowie. Za to w krajach demokratycznych jest bardzo surowa kara. Jeśli premier swoimi decyzjami nie broni polskiego interesu, to nie są potrzebne żadne analizy.

 

Ale nawet Wasze racjonalne argumenty są przyjmowane chłodno...

 

Problemem jest to, że nasze społeczeństwo odzwyczaiło się od demokracji. Zostało sprowadzone na tory lekkiego reżimu, czy może raczej mediokracji. Ludzie odzwyczaili się od takich naturalnych, zdroworozsądkowych reakcji. W każdym europejskim kraju Tusk już kilka minut po katastrofie nie byłby premierem.

 

U nas ma się jednak całkiem dobrze, a postulaty „Soldarnych2010” to dla wielu oszołomstwo.

 

Wszystko można nazwać oszołomstwem! W tej chwili to jest pewien element walki politycznej. Ludzi, którzy dopominają się elementarnych standardów normalności nazywa się oszołomami wyznającymi spiskową teorię dziejów. To spiskowanie to nic innego, jak domaganie się oczywistych rzeczy, czyli sprawdzenia hipotezy zamachu, która jest bardzo prawdopodobna. Ktoś, kto z tym walczy, robi to albo w imię pobudek politycznych, albo po prostu nie stara się myśleć racjonalnie, logicznie. Bo przecież my swoje postulaty prawnie argumentujemy. Zgoda na prowadzenie śledztwa to ewidentne wystąpienie na niekorzyść państwa polskiego. Premier popełnił przestępstwo.

 

Domagacie się za to jego dymisji?

 

Dymisji i postawienia go przed Trybunałem Stanu. To człowiek, który nie tylko powinien odejść od władzy, ale także ponieść surową karę. Jeśli premier nie zostanie ukarany, to moim zdaniem, będzie to bardzo niedobry sygnał dla przyszłych pokoleń. Mianowicie taki, że można bezkarnie zdradzić Polskę, dopuścić się największych przestępstw względem państwa, które się reprezentuje. To byłby przekaz mówiący, że jeśli ktoś jest na szczycie władzy, może czuć się bezkarny. W demokracji jest zaś tak, że im większa władza, tym większa odpowiedzialność. Tu jest bardzo dużo władzy i zero odpowiedzialności. Dopominamy się o normalność.

 

Żądanie zdymisjonowania Tuska jest zbieżne z jednym z postulatów „Solidarnych2010” stojących na Krakowskim Przedmieściu. Zbliżają się wybory, czy po nich także będzie stać pod Pałacem Prezydenckim?

 

Będziemy próbować tam stać do momentu, w którym zostaną spełnione nasze postulaty. Nie wiem, na ile taka forma protestu będzie skuteczna, ale będziemy protestować do skutku. Przecież my się nie możemy poddać, to dla nas zbyt ważna sprawa. To tak, jakbyśmy siedzieli w samochodzie, którym kieruje szaleniec. Nie wiem, czy Donald Tusk jest szaleńcem, amatorem czy zdrajcą, oczekuję natomiast rzetelnego śledztwa w tej sprawie, bo to, co robi jest niezwykle szkodliwe.

 

Rozmawiała Marta Brzezińska