Gdyby wybory parlamentarne odbyły się w pierwszej połowie listopada, wygrałaby je PO, która ma 42% poparcia - wynika z najnowszego sondażu TNS OBOP. Na PiS chciało głosować 22% ankietowanych, a na Ruch Palikota i SLD - po 7%. 

 

Jeśli chodzi o ugrupowanie posła z niegdysiejszego Ruchu Poparcia samego siebie, to odnotował spadek aż o cztery punkty procentowe. Czy to znaczy, że samozwańczy „mesjasz lewicy” się wypala? Sławomir Sierakowski z „Krytyki Politycznej” od początku podchodził do parlamentarnych planów posła z Biłgoraja dość sceptycznie. - Palikot osiągnął sukces, ale niech wyciągnie też wnioski z klęski poprzedniego "czarnego konia wyborów", czyli Grzegorza Napieralskiego - mówił Sierakowski. - Choć żyję od Palikota piętnaście lat krócej, to ja takich mesjaszy lewicy już kilku widziałem. Napieralski właśnie odszedł w niesławie, a rok temu prawie wszyscy wieszczyli mu wielką przyszłość – komentował szef „KP”.

 

- Pogoda dla lewicy jest – zapewniał nieraz Sierakowski. Z tym, że Palikot i grupa jego poparcia niekoniecznie jest tym, co do tej pory nazywaliśmy lewicą. - Palikot wraca tam, skąd przyszedł. Ze skutecznie dobraną reakcją na protest społeczny i dobrze przygotowanym produktem marketingowym – komentował Sierakowski.

 

Jeśli jednak wciska się wyborcom wątpliwej jakości produkt, to nie dziwne, że traci się ich zaufanie, kiedy połapią się, że to po prostu bubel, tania podróbka. Bo trudno nazwać prawdziwą lewicą Palikota, który po prostu wypłynął na podkręconych lewicowych postulatach, wykorzystując sprzyjające okoliczności.


Kilka dni temu do posłów Ruchu Palikota o rewizję programu dotyczącego sfery ekonomii poprzez nadanie mu bardziej lewicowego, odpowiadającego wyzwaniom współczesności, kształtu zaapelowali Młodzi Socjaliści. - Przypominamy, że nie wystarczy zająć miejsca po lewej stronie sali obrad plenarnych w Sejmie, aby stać się lewicą, tak jak i nie wystarczy jedynie mówić o postępie, aby stać się formacją nowoczesną - wytknęli w gorzkich słowach.

 

Cóż, tak to bywa, kiedy nie jest się żadnym "mesjaszem lewicy", a jedynie przebierańcem.  


Marta Brzezińska