Putin ma powody ku temu, by śmiać się do rozpuku. Ale równie dobrze można przyjąć, że mógł się przeliczyć” - pisze „Deutsche Welle”.

Zdaniem komentatora niemieckiego dziennika Władimir Putin osiąga swoje cele na Bliskim Wschodzie, ale jednocześnie szykuje sobie kłopoty.

„Arabia Saudyjska i państwa Zatoki Perskiej przyprawiają Rosję o gospodarczy zawrót głowy. Wydobywają obecnie tyle ropy, że cena baryłki spadła poniżej 45 euro. Budżet Federacji Rosyjskiej skonstruowany został w oparciu o przesłankę, że cena baryłki wynosić będzie dwa razy tyle. Wprawdzie dokonano nowelizacji budżetu, ale rosyjska gospodarka znajduje się w recesji, a wartość rubla spada na łeb, na szyję. Czy, by w tej sytuacji zwrócić na siebie uwagę jest jakiś lepszy sposób od wystrzeliwania rakiet w wojnie z dala od własnego terytorium?” - pyta retorycznie publicysta. Zwraca przy tym uwagę na to, że reakcje Zachodu to głównie deklaracje, które Putin lekceważy.

Jednak wojna w Syrii może grozić długotrwałymi kłopotami. „ Rosja ryzykuje wciągnięcie w długi i wyczerpujący konflikt – twierdzi „DW”. - Podczas gdy czeczeński przywódca Ramzan Kadyrow naciska na to, by wysłać jego oddziały do Syrii po to, by zwalczać na lądzie Państwo Islamskie, rosyjskie naloty nie wywołują zachwytu u 15 do 20 milionów rosyjskich muzułmanów. Kadyrow twierdzi, że terroryści natychmiast rzucą się do ucieczki, kiedy zobaczą jego Czeczenów. Tymczasem zapomina, że niektórzy bojownicy PI również są Czeczenami”.

KJ/dw.com