Zbigniew Brzeziński wystąpił przed komisją ds. sił zbrojnych senatu USA. Przekonywał, że trzeba powstrzymywać Moskwę, bo inaczej „któregoś dnia Putin zajmie Rygę i Tallin – a my się tylko oburzymy…”.

Zbigniew Brzeziński uważa, że rosyjski prezydent wyciągnął z aneksji Krymu konkretne wnioski. „Opowiem państwu jaki mam koszmar. Otóż jednego dnia i to dosłownie jednego dnia Putin zajmuje Rygę i Tallin, bo nie ma możliwości by te kraje same go powstrzymały, a my - zachód - mówimy, że to skandaliczne i szokujące, wyrazimy oburzenie i nie robimy absolutnie nic więcej. Szybko bowiem pojawiają się głosy, że nie można ryzykować wojny atomowej. Przecież nie zbierzemy floty na Bałtyku, nie przeprowadzimy desantu jak w Normandii” – powiedział Brzeziński.

Według doradcy prezydenta USA Cartera ds. bezpieczeństwa narodowego, konieczne jest powstrzymanie Putina już teraz. Trzeba doprowadzić do sytuacji, w której potencjalny agresor będzie liczył się z tym, że nadzieje się na zęby. „Dlatego rekomenduję by w państwach bałtyckich rozlokować niewielkie - nieprowokacyjne oddziały amerykańskie, czy NATO. Kompania (około 100) amerykańskich żołnierzy w Estonii w żaden sposób nie może zaatakować Rosji, ale Putin będzie wiedział, że jeśli tam wejdzie, to będzie musiał zetrzeć się na lądzie z oddziałami amerykańskim, niemieckimi, czy brytyjskimi” – przekonywał Brzeziński.

Ekspert mówił też, że sankcje są potrzebne, ale nie wystarczą. „Musimy odpowiedzieć już i to środkami natychmiastowymi i odczuwalnymi takimi jak uzbrojenie Ukraińców w broń defensywną. Tak by w Moskwie wiedziano, że angażowanie się w walki na Ukrainie jest kosztowne - tłumaczył Brzeziński amerykańskim senatorom.

pac/newsweek.pl