Na posiedzeniu Klubu Wałdajskiego prezydent Rosji potwierdził, że przywraca kurs polityczny Kremla na konfrontacyjne tory. Bardzo agresywne wypowiedzi Putina są kontynuacją rosyjskich deklaracji i działań z ostatnich tygodni – po eskalacji konfliktu z Zachodem wokół działań rosyjskiego wywiadu wojskowego oraz kryzysie w relacjach z Izraelem po zestrzeleniu rosyjskiego samolotu w Syrii. Putin w Klubie Wałdajskim bardzo przypominał Putina z orędzia federalnego z marca tego roku: grożącego wojną i atakującego wszystkich wokół.

Zgodnie z przewidywaniami Warsaw Institute, porażka prób resetu w stosunkach przede wszystkim z USA, podjęta wraz z początkiem nowej kadencji prezydenckiej, skłoniła Putina do powrotu do niejako naturalnej dla niego polityki „wojennej”. Sygnałem, że Kreml znów usztywnia się wobec Zachodu, był komentarz Putina na temat Siergieja Skripala (3 października). Po pierwsze, Kreml unikał wcześniej komentowania tej sprawy. Po drugie, słowa padły w dość niespodziewanych okolicznościach, bo podczas sesji plenarnej forum energetycznego w Moskwie. Putin nazwał byłego oficera GRU, skazanego za zdradę, ale prawomocnie ułaskawionego i wypuszczonego z Rosji, „kanalią” i „zdrajcą ojczyzny”.

Dwa tygodnie później, 18 września na posiedzeniu Klubu Wałdajskiego – międzynarodowego forum skupiającego byłych polityków oraz publicystów, politologów i ekonomistów – Putin zaatakował USA, twierdząc, że to Amerykanie stwarzają problemy i że wynika to z wewnętrznych walk w Waszyngtonie. Potwierdza to tylko, że Kreml przestał liczyć na przełom w relacjach z USA pod rządami Trumpa. W tej sytuacji Ameryka znów wraca na pozycję wielkiego militarnego wroga Rosji. Putin chwalił się znów nowoczesnymi typami uzbrojenia, niemal dokładnie tak samo, jak w słynnym już orędziu federalnym z marca. Putin zapewnił, że Rosja nie boi się niczego i nikogo, ale też poruszył kwestię ewentualnej wojny atomowej. Tutaj również padły ostre słowa: „agresor powinien wiedzieć, że odwet jest nieunikniony. My jak męczennicy trafimy do raju, a oni po prostu zdechną, dlatego że nie zdążą się nawet pokajać”.

Jasny sygnał dostał też Izrael. Putin oświadczył, że kraje, które chcą wycofania się z Syrii sił Iranu, powinny zapewnić gwarancje nieingerowania w sprawy wewnętrzne Syrii. Co oznacza akceptację reżimu Asada. Putin zaznaczył, że aby Syria mogła zrezygnować z usług swych sojuszników, w kraju tym powinny zapanować warunki dla bezpiecznego rozwoju. To z kolei kolejny sygnał do Europy, szczególnie Niemiec, aby wyłożyć pieniądze na odbudowę Syrii – rządzonej przez Asada. Porozumienie się w sprawie wycofania sił irańskich leży w gestii Damaszku i Teheranu – te z kolei słowa Putina oznaczają, że Izraelczycy nie powinni liczyć na pomoc rosyjską w tej kwestii. Co zresztą nie dziwi w sytuacji gwałtownego pogorszenia relacji Moskwy z Jerozolimą po zestrzeleniu samolotu rosyjskiego w Syrii – co zrobiły wojska Asada, ale kozła ofiarnego rosyjscy generałowie zrobili z Izraela. Wreszcie na koniec jeszcze jedna ważna kwestia z Klubu Wałdajskiego: Putin oświadczył – powołując się na nieuznawane przez Zachód i Ukrainę referendum z 2014 roku – iż Krym należy do Rosji. Tutaj więc nie ma żadnego pola do rozmów i Rosja nie ustąpi, mimo sankcji.

dam/Warsaw Institute