Po podliczeniu ok. 75 proc. głosów w wyścigu po fotel prezydenta Stanów Zjednoczonych prowadzi Donald Trump, który dość zdecydowanie wyprzedza Hilary Clinton. 

To wielki sukces biznesmena, który okazał się czarnym koniem najpierw w wyborach wewnątrz Partii Republikańskiej, a teraz w prezydenckich. To zarazem wielki sukces... Władimira Putina, jako że nowy prezydent USA ma zapatrywania wyjątkowo prorosyjskie, co nieraz podkreślał. 

Według danych sondażowych na godzinę 6:00 czasu polskiego Trump prowadzi z Hilary Clinton 244 do 215 w głosach elektorskich. Aby wygrać wybory potrzeba 270 głosów, więc biznesmen jest właściwie tylko krok od wygranej.

Warto pamiętać, że w USA o wyniku wyborów nie decyduje bezwzględna liczba głosów, ale właśnie tzw. głosy elektorskie, czyli głosy pochodzące z danego stanu "przyznawane" po podliczeniu wyników we wszystkich pięćdziesięciu. 

Trumpowi brakuje tylko 26 głosów elektorskich, a prowadzi w kilku stanach, w których nie podliczono jeszcze dokładnie głosów, toteż ogłoszenie jego wygranej pozostaje tylko kwestią czasu.

Cieszy się Trump, cieszy się Putin, czy za jakiś czas smucić się będzie Polska? 

emde/Fronda.pl