Efekty ekonomicznej zapaści widać jak na dłoni. Władimir Putin ogłosił właśnie porzuceni projektu budowy gazociągu South Stream.

Potwierdzeniem dramatycznej sytuacji finansowej Rosji jest zaskakująca rezygnacja z projektu South Stream, południowego odpowiednika rury północnej. Unia Europejska blokowała ten projekt, a porażka prorosyjskich Mołdawian w niedawnych wyborach może oznaczać, że Moskwa ma coraz mniej sojuszników w tej części Europy.

Bruksela posłużyła się Bułgarią do zablokowania projektu. Tak więc ominięcie Ukrainy przez Bułgarię w tranzycie gazu do Europy pewnie się nie uda. Jaka szkoda, że podobną determinacją nie wykazał się rząd Platformy Obywatelskiej, gdy budowano North Stream, który ominął Polskę.

Władimir Putin ostrzegł, że Rosja przekieruje swoje zasoby w inne strony świata, czyli do Azji, a także do Turcji. Turcja od lat ma nie tylko europejskie aspiracje, ale chce także być pośrednikiem w sprzedaży surowców do Unii Europejskiej.

Największym unijnym utracjuszem projektu są Włosi. Mający mieć 3600 km rurociąg był wspólnym projektem Gazpromu i włoskiego giganta ENI. Rykoszetem dostanie się także innym krajom, które liczyły na korzyści z rurociągu: Węgrom, Grecji, Austrii, Chorwacji i Słowenii.

Tomasz Teluk