Jessica Grose napisała we wtorek w artykule "Enough with the grueling, wrenching, 'I had an abortion' essays" (tłum. Koniec z wyczerpującymi, wykręcającymi esejami "Miałam aborcję") , krytykując serię artykułów broniących aborcji kobiet, której podjęły się z powodu trudnej sytuacji życiowej.
- Wiele kobiet ma aborcje i nie spogląda wstecz. Wiele kobiet nie chce dziecka, i nie obchodzi je czy płód jest zdolny do życia albo ile mają pieniędzy na swoim koncie. Gdzie są ich artykuły? - pytała Grose.
Grose, była redaktor serwisu internetowego "Jezebel", domagała się "beztroskich, pozbawionych skruchy" historii aborcji. Cytowała słowa 23-letniego autora "What to expect when you're aborting" (tłum. "Czego oczekiwać, jeśli abortujesz"), jako świetny przykład preferowanej przez nią aborcyjnej autobiografii:
"W poniedziałek moje hormony były trochę chwiejne, ale w zasadzie czułam jedynie, że to pasożytnicze stworzenie, które przekopało swoją drogę wewnątrz mnie i żywiła się mą energią, apetytem, [sic] i z radością zostało usunięte. I zostałam odbudowana."
- Ludzkie eseje nie zmienią okopanego "anty-choicera". Zamiast tego, "naciskają na retoryczną debatę jeszcze bardziej skierowaną na prawo". - twierdziła.
Taktyka Grose powstała pewnego dnia po tym jak NYT opublikował fragment "Aborcja mojej matki" autorstwa Beth Matusof Merfish, który Grose uznała za przesadnie delikatny.
Opublikowany w "Slate" artykuł jest najświeższym, ale nie pierwszym apelem do postaborcyjnych feministek by pisały opowieści o podnoszącym na duchu, inspirującym przerywaniu ciąży.
S.E. Smith na stronie xoJane.com napisała, że wybrała afiszowanie się ze swoją aborcją. Błagała inne kobiety by poszły w jej ślady. Kilka kobiet to zrobiło.
Jessica DelBalzo napisała w swoim eseju "I love abortion: implying otherwise accomplishes nothing for women's rights" (tłum. "Kocham aborcję: utrzymując inaczej, nie osiągniemy nic dla praw kobiet") i dodała, że kobiety powinny "czcić" aborcję "całym sercem".
DeBalzo, przeciwniczka adopcji, wcześniej wyrażała wdzięczność za jej "euforyczne" doświadczenie aborcji w artykule zatytułowanym "Moja szczęśliwa aborcja". Po wstaniu ze stołu aborcyjnego, "Próbowałam bezskutecznie powstrzymać wielki uśmiech, który pojawił się na mej twarzy." - pisała.
Kontynuowała: "Żałuję jednej rzeczy: że do czasu, gdy moja córka będzie w sytuacji, gdy będzie potrzebować aborcji, mizoginiczni konserwatyści mogą pozbawić ją prawa wyboru".
W zeszłym miesiącu NYT opublikował historię byłej członkini Rady Miasta Seattle, Judy Nicastro, która napisała, że jest wdzięczna, iż "aborcja" pozwoliła umrzeć jej synowi w "ciepłym i kochającym miejscu".
W kwietniu, telefonująca do studia kanadyjskiego talk-show prowadzonego przez Isabelle Marechal, "Karel" powiedziała, że abortowała swoje dziecko w 26 tygodniu bez żadnego powodu. - Nie żałuję tego, jeśli mam być z tobą szczera - mówiła.
W lipcu ubiegłego roku pewna kobieta nazwana "Jane Young" opublikowała w sieci zdjęcia ze swojej aborcji w 2011 roku, aby "przeciwdziałać perwersyjnemu używaniu zdjęć martwych płodów używanych przez ruchy antyaborcyjne".
Być może wzorując się na takich historiach, prowadząca kolumnę poradniczą felietonistka Jeanne Phillips, tak odpowiedziała na list: "Ostatecznie, jak mi mówią, większość kobiet odczuwa po aborcji ulgę."
A jednak piętrzą się dowody na to, że aborcja nie ma nic wspólnego z umiłowanym doświadczeniem większości kobiet.
U wielu z nich, poczucie winy prowadzi do punktu załamania psychicznego. Liczne badania potwierdziły powiązanie pomiędzy aborcją, depresją i samobójstwem. Grupa chińskich naukowców z Anhui Medical College w zeszłym roku odkryła, że postaborcyjne kobiety z 49% większym prawdopodobieństwem doświadczały aborcji.
Badania z 2008 roku przeprowadzone na Uniwersytecie w Oslo wykazały, że "młode dorosłe kobiety, które poddały się zabiegowi aborcji, mogą być narażone na większe ryzyko kolejnych depresji".
W 2005, Narodowe Fińskie Centrum Rozwoju i Badań nad Dobrobytem i Zdrowiem (STAKES) badało zgony wszystkich kobiet w wieku reprodukcyjnym, w okresie 13 lat (1987-2000). Odkryto, że śmierć z powodu samobójstw, wypadków czy zabójstw była o 248% częstsza niż w rok po aborcji, jednocześnie kobiety, które w zeszłym roku urodziły, miały najmniejsze prawdopodobieństwo śmierci.
W Polsce leczeniem syndromu poaborcyjnego, które pomaga uciec kobietom od koła depresji, znaleźć pokój i uzdrowienie po decyzji zakończenia życia dziecka jest terapia NEST.
MCC/LSN