Ludowcy ze strachem patrzą w przyszłość. Ich sznase na dostanie się do parlamentu w następnym roku maleją z dnia na dzień (obecnie mają niecałe 5 proc. poparcia). Dlatego zmuszają się, albo są zmuszani (?) do podejmowania kroków bardzo nieodpowiedzialnych, wręcz śmiesznych.

Jednym z nich było rozdawania podczas dożynek (wykorzystywanie kościoła katolickiego przez PSL jest wręcz ohydne i wstrętne) ulotek straszących wyborców "rusofobem Kaczyńskim". Na ulotce była grafika przedstawiająca wybuch bomby atomowej z hasłem: "PiS=WOJNA" i podpisem: "Kto (...) zapewni, że jeśli rusofob Kaczyński dojdzie do władzy, to nie wyśle wbrew interesowi Polski na Ukrainę polskich żołnierzy i nie wywoła wojny z Rosją?".

Politycy PiS zapewniają, że temat im nie szkodzi, ale w nieoficjalnych rozmowach przyznają, że taka retoryka może być na wsi skuteczna. Jak bowiem ustaliła "Rz", według wewnętrznych sondaży partii, elektorat, do którego odwołuje się PiS, najbardziej boi się konfliktu z Rosją. Dlatego ludowcy chcą za wszelką cenę wzbudzić wśród mieszkańców wsi antypisowskie nastroje.

Szef kampanii samorządowej PSL Krzysztof Hetman nie ma sobie nic do zarzucenia. PiS powoduje zagrożenie w stosunkach ze wszystkimi sąsiadami, na to chcemy zwrócić uwagę – mówi europoseł.

Więcej w dzisiejszej "Rzeczpospolitej".

mod