Od tej książki nie sposób się oderwać. Prof. Grygiel przemawia w niej jak prorok. Grzmi, ostrzega, a jednocześnie niezwykle ciekawie uzasadnia, dlaczego Kościół NIE MOŻE zmienić doktryny w sprawie małżeństwa. „Od początku – na zawsze. Miłujmy prawdę małżeństwa” to książka, którą powinien przeczytać każdy. Także dlatego, że sędziwy myśliciel pokazuje, co oznacza prawdziwa pasja obrony Prawdy o małżeństwie, czym jest miłość i prawdziwe miłosierdzie.

Od wyłożenia doktryny małżeństwa i znaczenia jego nierozerwalności z perspektywy antropologicznej prof. Grygiel rozpoczyna. I już tu znaleźć można fragmenty, które powolają prostotą i jednoznacznością. „Człowiek może zdradzić miłość, ale nie może jej unicestwić. Miłość zdradzona istnieje nadal, objawiając się w cierpieniu osoby zwiedzionej przez osobę, która nie przyjęła miłość prawdy, aby dostąpić zbawienia” - wskazuje. A w innym miejscu dodaje: „osoba pozostanie na zawsze w drugiej osobie, ponieważ nie można odwołać daru. Odbierając dar, popełnia się kradzież zakazaną przez przykazanie: nie kradnij”. Skąd tak ostre określenia? Otóż Grygiel podkreśla, że małżeństwo jest zawsze darem, a nie pożyczką. „Dlatego nie można go odebrać bez popełnienia kradzieży. Osoba, która odbiera siebie temu, komu oddała się na zawsze, łamie przykazanie: nie kradnij! Pożyczanie siebie neguje osobową strukturę człowieka, w której objawia się prawda jest osoby, miłość. Pożyczenie siebie wręcz uniemożliwia wydarzenie się małżeństwa. Ten, kto pożycza siebie, zdradza siebie. Zdradza siebie także wtedy, kiedy w Urzędzie Stanu Cywilnego podpisuje matrymonialną umowę otwartą na wpisanie daty ważności tej umowy. Błogosławienie umów pożyczkowych, jeżeliby miało miejsce przed ołtarzem, byłoby kpiną z Boga. Stwórca nie pożycza Siebie swojemu stworzeniu i dlatego zakazuje człowiekowi pożyczać siebie innym” - zaznacza filozof.

Jeszcze mocniej niż sugestie, by naruszyć jedność małżeństwa, prof. Grygiel atakuje pomysł, by prawdy o małżeństwie szukać w ankietach. Takie postępowanie to, jego zdaniem, strata czasu. „Antropologia osoby ludzkiej, a więc także antropologia małżeństwa i rodziny, rodzą się w doświadczeniu miłości osób świętych, w doświadczeniu świętych małżeństw i świętych rodzin, a nie w liczeniu upadków i chorób. Duszpasterze będą mogli leczyć rany zadane miłości małżeńskiej dopiero wtedy, kiedy poświęcą więcej czasu wielkim, nieraz heroicznym miłościom małżonków i rodziców. (…) Socjologiczne ankiety niewiele mają w tym względzie do powiedzenia” - dodawał. I gromił „wielbicieli ankiet”. Jego zdaniem oni „stosują się do marksistowskiej zasady, według której o prawdzie decyduje praxis poparta tzw. większością lub siłą, nie zaś prawda dysponująca tylko słowem o praxis”.

Ale nie brak także słów niezwykle ostrych wobec pasterzy, którzy ulegają takiemu myśleniu. „Socjologicznie rozaktywizowani pasterze czekają w przedpokojach tych, którzy tworzą opinię i zasypują nimi świat, nie wyłączając instytucji kościelnych. Zamiast uczyć się Słowa Bożego, którego zamieszkało między nami, zamiast uczyć się człowieka, uczą się modnych słów od światowych opiniodawców, a tych ze współbraci, którzy nie idą za nimi, znaczą piętnem fanatyków nieotwierajacych się na świat. Twarde słowa powinny paść pod adresem pasterzy, którzy zamiast szukać zgubionych owiec i przynosić je na ramionach do owczarni, wypędzają z niej inne owce i pędzą je tam, gdzie pasą się owce zagubione. Twarde słowa powinny paść także na tych, którzy zamiast z niepokojem czekać przed domem na powrót syna marnotrawnego, który odszedł «w dalekie strony», aby trwonić otrzymane dziedzictwo, udają się tam ze wszystkimi mieszkańcami domu, który zamienia się w ruinę” - dodawał filozof.

Celnie, ale i z iście profetyczną pasją, prof. Grygiel zaatakował też – nie wymienionego z nazwiska, ale łatwego do identyfikacji kard. Waltera Kaspera (określonego jako teolog, który podkreśla, że nie wolno stawiać ludziom żyjących w nowych związkach zbyt wielkich wymagań, bo wiadomo, że nie ludzie nie są w stanie żyć w czystości), które zadał trochę tylko złośliwe, ale niezwykle celne pytanie: Czy Ty, gdy mówisz, że żyjesz w celibacie, mówisz prawdę czy kłamiesz? Czy nic Ci nie mówią słowa św. Pawła: wszystko mogę w tym, który mnie umacnia (Flp 4,13)”. A dalej konkluduje, że duszpasterz, który zamiast stawiać ludziom wymagania toleruje ich małość, w istocie traktuje ludzi nie z miłosierdziem, ale z pogardą.

Słowa te nie oznaczają wcale, że prof. Grygiel odrzuca osoby żyjące w nowych związkach. On tylko chce dla nich prawdy o ich stanie, a nie kłamstwa. Prawdę tę zawierają słowa Jezusa do cudzołożnej kobiety: „idź i nie grzesz więcej”. I właśnie na prawdzie o grzechu i miłosierdziu, o możliwości nawrócenia pokazuje realną drogę. I nie ma się, co lękać, podkreśla filozof, że ludzie, gdy usłyszą prawdę odejdą od Kościoła. Im nie jest potrzebna rewolucja miłosierdzia. „Zbitka słowna «rewolucja miłosierdzia» nie przechodzi przez usta ludzi, którzy ze św. Faustyną wpatrują się w miłosierne Słowo i klęczą przed Nim obecnym w konfesjonale i Eucharystii. Oni nie lękają się, że zostaną sami, jeżeli Kościół pozostanie wierny Słowu i nie ucieknie z krzyża. Jeżeli chodzi o rewolucje, to wystarczą nam trzy ostatnie: francuska, bolszewicka i seksualna. Rewolucja w Kościele, która wedle jednego działacza katolickiego polegałaby na odwróceniu się od przeszłości, a zwróceniu się ku przyszłości, skończy się fatalnie nie tylko dla Kościoła, ale także dla świata. Miłosierna miłość musi być miłością prawdy. Jeśli nią nie będzie, nie będzie miłością miłosierną. Jezus nie łudzi nikogo” - wskazuje Grygiel.

W prorockim duchu filozof przestrzega także, że próba zmiany doktryny małżeńskiej dokonana w duchu pseudomiłosierdzia to w istocie diabelska pułapka zastawiona na Kościół i jego pasterzy. „Diabeł zastawia świetnie skalkulowane pułapki na ludzi odpowiedzialnych za przeźroczystość Kościoła. Zastawia je na otoczenie Piotra, a przede wszystkim na niego samego, bo na nim spoczywa szczególna troska o wiarę Kościoła” - wskazuje profesor. I dlatego trzeba się obecnie szczególnie mocno za Ojca Świętego modlić. „Piotr jest słaby jak my wszyscy. Upada. Potrzebuje modlitewnego wsparcia Kościoła, aby mógł nawracać się do Słowa prawdy i Jego, a nie swoją mocą, utwierdzać braci w zawierzeniu. Piotr nie nawrócony nie utwierdzi nikogo w wierze. Owszem, będzie zarówno dla Chrystusa jak i dla Jego uczniów tylko «zawadą» (por. Mt 16,22-23)” - konkluduje. I ten apel zapada w pamięć wraz z całym dramatyzmem rozważań wybitnego filozofa i przyjaciela św. Jana Pawła II.

Tomasz P. Terlikowski

St. Grygiel, „Od początku” - na zawsze. Miłujmy prawdę małżeństwa, Poznań 2015, ss. 169.