„Otworzyłem okno w swoim gabinecie i strzelałem w jego kierunku, żeby uniknąć rykoszetu. Lufę pistoletu włożyłem sobie do ust” - opisuje swoją próbę samobójczą Przybył. Twierdzi on, że postrzelił się w policzek ponieważ ktoś poruszył klamką próbując wejść do pomieszczenia, dlatego ręka mu zadrżała. Pytany jak się czuje, odpowiedział po żołniersku „Jak po postrzale”. Płk. Przybył dodał również, że trzeba uratować Naczelnego Prokuratora Wojskowego, gen. Krzysztofa Parulskiego. Radio ZET nie informuje, co Przybył miał na myśli, mówiąc o Parulskim.

 

Czy możliwe by tak doświadczony żołnierz chybił mając pistolet w ustach? Szczerze mówiąc wątpię w to. Oczywiście wypowiadanie się o tym jest niezręczne. Jednak uważam ,że płk. Przybył chciał swoim dramatycznym krokiem zwrócić uwagę na coś, czego media raczej by tak szeroko nie omówiły. Płk. Przybył był opanowany na konferencji tuż przed postrzałem i nie zachowywał się jak desperat. Wygląda na to, że wszystko dokładnie zaplanował. W moim przekonaniu łącznie ze strzałem w policzek. Nie zmienia to faktu, że jego decyzja była dramatyczna i dobrze się stało, że żołnierz przeżył. Z drugiej strony to człowiek pociąga za spust. Kto inny prowadzi kulę.

 

Ł.A/Radio Zet