Fronda.pl: Maciej Kot wygrał kwalifikacje przed konkursem w Kuusamo. Drugie miejsce zajął Dawid Kubacki, piąte Kamil Stoch. Czy to zwiastun naprawdę dobrego sezonu w wykonaniu Polaków?

Przemysław Babiarz, dziennikarz TVP Sport: Z jednej strony mawia się, że kwalifikacje nie pokazują wszystkiego, z drugiej strony jednak na coś wskazują, bo gdyby nasi zajęli miejsca dwudzieste, dwudzieste dziewiąte i trzydzieste, to pewnie nie oczekiwalibyśmy wiele. Wiemy też, że oprócz tej trójki jeszcze czterech wywalczyło awans do konkursu, no to jakieś ostrożne, optymistyczne wnioski możemy wyciągać. Pamiętamy lato i świetne skakanie zwłaszcza w wykonaniu Macieja Kota, ale i ostrzeżenia trenera Horngachera, żeby nie przekładać automatycznie tych sukcesów letnich na zimowe, bo jak pamiętamy było kilka takich sezonów, kiedy latem błyszczeliśmy, a zimą nie bardzo. Wydaje się, że kwalifikacje wskazywałyby na to, że zajdzie jakaś bliższa koherencja między latem a zimą.

Czy Pana zdaniem na obiecujący początek miała wpływ zmiana trenera? Stefan Horngacher dał nowy impuls zawodnikom?

Zmiana trenera oczywiście jest zawsze impulsem. To nie znaczy, że trener lepszy zastąpił gorszego. Trener bardzo dobry zastąpił innego bardzo dobrego trenera, z którym pewnie współpraca gdzieś dobiegła końca, bo wyczerpały się też określone bodźce, możliwości oddziaływania na grupę czy poszczególnych zawodników. Tak jest w każdej współpracy. Nowy trener to nowe spojrzenie i nowe relacje, w każdym razie pewna przebudowa. Po tych sezonach stagnacji zapewne zrobi to dobrze skoczkom. Pamiętamy przecież, że w sezonach przed Soczi, a szczególnie na samych igrzyskach był wielki szczyt formy, a później czekaliśmy z pewną obawą na dobre wyniki. Ubiegły sezon był nieudany, więc zmiana była tu dosyć logiczna. Nowy trener, nowe bodźce, nowa mobilizacja – tak można byłoby to spuentować.

Kto jest dla Pana faworytem wśród Polaków w nadchodzącym sezonie? Maciej Kot, czy jednak Kamil Stoch?
To trudne pytanie… Myślę, że Kamil Stoch jest jednak wśród skaczących zawodników najwybitniejszy. Nie zdobywa się przypadkiem dwóch złotych medali olimpijskich, nawet jeśli miał słabszy sezon lub nie jest w swojej optymalnej formie, to gdzieś ta klasa w nim drzemie. Jesteśmy u progu sezonu. Być może na tym etapie będzie tak, że Kamil nie będzie numerem jeden, ale numerem dwa lub trzy w polskiej ekipie. Potem będą kulminacje sezonu, przede wszystkim Mistrzostwa Świata w Lahti i wtedy zobaczymy. Sezon w skokach narciarskich jest dość długi. Skoki narciarskie to jest jednak dyscyplina, w której szalenie liczy się szybkość reakcji, poza wszystkim innym. Przy tych prędkościach opóźnienie o 0,01 sekundy reakcji na progu daje bardzo poważne skutki co do odległości i jakości skoku. Ten rodzaj psychofizycznej świeżości, dyspozycji jest bardzo ważny, a rozciągnąć go trzeba na kilka miesięcy. Dlatego to szczególnie trudne i przypomina trochę sytuację, przekładając na lekką atletykę, sprintera czy skoczka wzwyż, który musiałby utrzymać przez cztery miesiące jakąś wybitną dyspozycję. Jest to niemożliwe. Wiadomo, że ta forma musi albo narastać, albo jeżeli zawodnik zacznie z bardzo wysokiego pułapu, to później musi ona spadać. Trudno wróżyć z fusów, zobaczymy jak będzie wyglądał pierwszy konkurs. Maciej Kot to na pewno bardzo zdolny skoczek, jeżeli był w stanie wygrać w lecie o ile pamiętam pięć z sześciu konkursów, to musi to znaleźć jakieś przełożenie na sezon zimowy.

Dziękuję za rozmowę.