Przemysław Babiarz: W naszym obszarze kulturowym wciąż przeważają tendencje do rozmontowywania pewnego systemu wartości, który wywodzi się wprost z chrześcijaństwa. To kolejny element sytuacji, w której dziecko bawi się zabawką i odkręca kolejne kółko, by sprawdzić, czy ten samochodzik jeszcze pojedzie bez koła, zderzaka czy kierownicy. Dziecko eksperymentuje, bo się w ten sposób uczy, my natomiast mamy do czynienia z eksperymentem kulturowym, który mówi, że człowiek może sobie ustalić wszystko, nawet zabicie drugiego człowieka. W dodatku, ma to zrobić jakoby dla jego dobra, z miłosierdzia. To przewrotne myślenie! Eutanazję bardzo często uzasadnia się względami jakoby humanitarnymi, czyli współczuciem, co kompletnie obezwładnia sposób myślenia wielu ludzi, którzy nie przyglądają się bliżej problemowi, nie mają mocniejszego kośćca moralnego. Wydaje im się, że jeśli ktoś się męczy albo jego jakość życia jest niewystarczająca, to faktycznie można mu podać preparat, który go uśmierci.

W mediach liczy się każdy głośny przypadek, choćby pojedynczy. Jest stosowany jako kolejny element argumentacji. Skoro Belgowie, których państwo stanowi niejako centrum zarządzania Unią Europejską wprowadzają takie prawo, to można je uznać za pewien rodzaj wzorca czy kierunku. W ostatnim dziesięcioleciu już kilkakrotnie przekonaliśmy się, że rzeczy, które wydawały się od nas odległe i nie do pomyślenia, by je zaproponować w Polsce, doszły i do naszego kraju. Do Polski ta fala zawsze dochodzi nieco później, ale dochodzi. Tempo dochodzenia fal demontażu chrześcijańskiego systemu wartości, stosowanego w praktyce dla norm społecznego współżycia, przyspiesza. Coraz pospieszniej wykręca się kolejne śrubki.

Z pewnością nie należy z rezygnacją opuszczać rąk, ale dalej walczyć. To, że jedna walka została przegrana, nie oznacza, że następna nie ma szans. Najgorzej to dać się przekonać, że tak już musi być. Najgorzej dać się przekonać, że jest determinizm dziejowy i w tę stronę zmierza cywilizacja. "Choćby zmierzała prosto w przepaść, to nie da się jej zawrócić, bo parowóz dziejów jedzie w jedną stronę". To domorosła wiara w determinizm dziejowy i w to, że jeżeli tak się dzieje w innych krajach Zachodu, to po prostu tak ma być i ten demontaż wartości należy stosować także w Polsce.

Król Belgii, podpisując ustawę dopuszczającą eutanazję małoletnich osób, niejako sam siebie pozbawił królewskości. Monarcha jest w dzisiejszym świecie zdominowanym przez demokrację pewnym eksponatem muzealnym. Przecież król to Boży pomazaniec, ktoś kto zasiada na tronie z woli Boga, a więc stanowiący odblask boskiej światłości. Monarcha, który składa podpis pod ustawą, dopuszczającą zabijanie drugiego człowieka, sam siebie pozbawia królewskości, bo sam odcina się od Boga, przejmując Jego rolę. Oczywiście, oddzielną kwestią jest to, czy naciskano na Filipa I, czy rzeczywiście musiał tę ustawę podpisywać... Jednak w sytuacji, kiedy zagrożone jest ludzkie życie od szlachetnie urodzonych wymaga się tego, by stawali w obronie tego życia.

Not. MBW

Czytaj także:

A jednak król Belgii podpisał cyrogoraf, czyli pakt z diabłem umożliwiającym zabijanie chorych dzieci!