W treści znalazły się słowa potępiające bezpośrednich sprawców oraz inicjatorów morderstwa politycznego na Grzegorzu Przemyku. Zaapelowano również o ponowną próbę osądzenia osób odpowiedzialnych za zbrodnię i wyjaśnienia jej okoliczności.

Z uchwały dowiedzieć się może podstawowych faktów na temat zdarzenia: o tym, że chłopaka skatowano na komisariacie przy ul. Jezuickiej, co doprowadziło do śmierci 14 maja w szpitalu, informuje też o tym, że "na polecenie władz partyjnych i państwowych PRL fabrykowano dowody mające obciążyć winą za śmierć Przemyka, sanitariuszy z pogotowia ratunkowego".

SLD przez długi czas nie chciało zaakceptować kształtu uchwały, jaki przybrała na posiedzeniu komisji kultury i środków przekazu. W trakcie posiedzenia , szczególnie silnie oponował poseł Tadeusz Iwiński z SLD, któremu nie podobało się obciążenie władzy PRL odpowiedzialnością za fabrykowanie dowodów. W konsekwencji, szef SLD, odsunął go od prac nad uchwałą.

Grzegorz Przemyk, 19-letni maturzysta, syn opozycjonistki., został zatrzymany 30 lat temu, po czym śmiertelnie pobity na komisariacie przez funkcjonariuszy milicji i ZOMO. Do dziś nad okolicznościami zdarzenia - jednej z głośniejszych zbrodni władzy prlowskiej - unosi się mgła tajemnicy.

MCC/wpolityce.info