Nancy Fitzmaurice urodziła się w 2002 roku. Miała liczne schorzenia, m.in. wodogłowie, zapalenie opon mózgowych i posocznicę. Lekarze nie dawali jej szans na dożycie do czwartych urodzin.

Dziewczynka jednak przeżyła dwanaście lat. Wymagała jednak całodobowej opieki. Najpierw robiła to matka, ale kiedy okazało się, że potrzebna jest hospitalizacja, Nancy trafiła do szpitala. Jej stan się pogorszył, wymagała operacji, po której wdała się infekcja.

"Nancy wiła się w agonii i krzyczała przez całą dobę. To złamało mi serce" - opisywała matka dziewczynki, Charlotte Fitzmaurice. Nancy przetrwała najgorsze, ale wciąż cierpiała. To skłoniło rodziców do podjęcia decyzji o wystąpieniu o eutanazję dla Nancy. "Chciałam, aby miała godną śmierć, by odeszła trzymana za rękę. Światło w jej oczach zgasło. To już nie jest moja córka" – mówiła Charlotte.

Choć eutanazja jest w Wieliej Brytanii nielegalna, to Sąd Najwyższy w sierpniu przychylił się do prośby rodziców. Nancy zmarła dwa tygodnie później, 21 sierpnia po tym, jak lekarze przestali podawać jej płyny i posiłki. Matka dziewczynki dopiero teraz zdecydowała się na ujawnienie całej prawdy na temat śmierci jej dziecka.

Charlotte, choć jest przekonana o słuszności swojej decyzji, mówi, że nie wybaczy jej sobie do końca życia.

MaR/Metro.gazeta.pl