Na kilka dni przed upływem postawionego przez USA Moskwie ultimatum, fiaskiem zakończyły się rozmowy ostatniej szansy w Pekinie. Rosja wciąż twierdzi, że nie narusza postanowień układu INF o całkowitej likwidacji pocisków rakietowych pośredniego i średniego zasięgu. Jednak dowody posiadane przez USA i ich sojuszników mówią co innego. Oznacza to, że Stany Zjednoczone wycofają się z układu i same zaczną prace nad uzyskaniem takiej broni. W dłuższej perspektywie w wymiarze strategicznym to porażka Rosji, ponieważ rozmieszczenie rakiet średniego i pośredniego zasięgu przez USA zmieni układ sił w Europie. Obecnie w tej dziedzinie przewagę ma Moskwa.

Rosja i Stany Zjednoczone nie osiągnęły postępu w przeprowadzonych 31 stycznia w Pekinie rozmowach na temat sporu dotyczącego układu INF. Delegacji rosyjskiej przewodził wiceminister spraw zagranicznych Siergiej Riabkow, na czele amerykańskiej stała podsekretarz stanu ds. kontroli zbrojeń i bezpieczeństwa międzynarodowego Andrea Thompson. Oboje po zakończeniu rozmów przyznali, że niczego one nie przyniosły – obie strony pozostały przy swoim zdaniu.

Układ INF o całkowitej likwidacji pocisków rakietowych pośredniego i średniego zasięgu (o zasięgu od 500 do 5500 km) podpisali Ronald Reagan i Michaił Gorbaczow w 1987 roku. Układ przewiduje likwidację arsenałów tej broni, a także zabrania jej produkowania, przechowywania i stosowania. W 2014 r. Departament Stanu po raz pierwszy oficjalnie oświadczył, że Rosja naruszyła te zobowiązanie (choć nieoficjalnie mówiło się o tym już w 2009 r.). W grudniu 2017 Departament Stanu przedstawił konkretne zarzuty – oskarżył Moskwę o łamanie postanowień umowy w związku z rozmieszczaniem pocisków manewrujących 9M729. To tak naprawdę mająca większy zasięg wersja Iskander-K, pocisku manewrującego krótkiego zasięgu. Rosja odrzuca te zarzuty i sama oskarża USA, że łamią układ rozmieszczając komponent systemu obrony rakietowej (tarczy antyrakietowej, czyli BMD) – Mark 41 Vertical Launch System (VLS), który ma być zdolny do odpalania pocisków ofensywnych. Amerykanie odpowiadają, że VLS jest częścią systemu rozmieszczoną na okrętach, tymczasem układ INF mówi wyłącznie o systemach na lądzie.

W ubiegłym roku Amerykanie dali Rosji upływające 2 lutego ultimatum na powrót do przestrzegania traktatu. Wypowiedzenie traktatu przez USA stanie się skuteczne sześć miesięcy po formalnej notyfikacji takiego zamiaru. Zawieszenie zobowiązań przez USA umożliwi im natychmiastowe rozpoczęcie prac nad pociskami. Wycofując się z INF Stany Zjednoczone będą mogły opracować pocisk rakietowy o porównywalnym zasięgu, by przeciwdziałać rosyjskiemu zagrożeniu. Przywróci to element wzajemnego odstraszania w Europie. Władimir Putin już w październiku 2018 roku ostrzegł, że rozmieszczenie amerykańskich pocisków rakietowych średniego zasięgu w Europie zmusiłoby Rosję do obrania za cel tych krajów, w których znalazłyby się te pociski. Ostrzegł, że kraje europejskie narażają swoje terytorium na uderzenie odwetowe.

Wyjście USA z INF z pewnością spowoduje, że oficjalnie z układu wyjdzie też Rosja. Dla Zachodu to jednak żadna strata. Układ od dawna był już tylko fikcją, skoro przestrzegała go tylko jedna strona. Co więcej, porozumienie z punktu widzenia USA stało się nie tylko zbędne, ale wręcz krępujące swobodę manewru Ameryce, właśnie ze względu na to, że dotyczy tylko dwóch państw. Tymczasem czasy dwubiegunowego układu na świecie dawno minęły. Pojawili się nowi gracze. Harry Harris, były szef Dowództwa Pacyfiku, rekomendował już w kwietniu 2017 roku, by USA renegocjowały układ INF z Rosją z powodu ograniczenia jego możliwości do „przeciwdziałania pociskom manewrującym i lądowym Chin i innych krajów”. To właśnie zagrożenie ze strony Chin, które nie są objęte INF i rozwijają swój arsenał broni rakietowej średniego zasięgu, mogło być tak naprawdę głównym powodem obecnego stanowiska Waszyngtonu wobec INF. Rosja zaś dała tylko pretekst – choć to akurat jest też dobra wiadomość dla przyszłości bezpieczeństwa w Europie.

Warsaw Institute