Sprawę zainicjował senator Lucio Malan, bliski współpracownik Meloni. Zgłosił poprawkę, zgodnie z którą „rezerwy złota zarządzane i przechowywane przez Bank Włoch należą do państwa w imieniu narodu włoskiego”. Według rządu taki zapis miałby jedynie doprecyzować stan faktyczny. Dla EBC oznacza jednak „zagrożenie dla niezależności banku centralnego”.
Reakcja Frankfurtu była natychmiastowa. W stanowisku przekazano, że EBC „nie ma jasności co do celu proponowanego przepisu” i zaapelowano do rządu Meloni o jego ponowne rozważenie. Europejscy urzędnicy podkreślili, że zmiana może naruszać zasady unii walutowej zapisane w Traktacie o funkcjonowaniu UE. Kluczowy jest art. 127., który – w interpretacji EBC – wymaga zgody instytucji na wszelkie modyfikacje prawne dotyczące banków centralnych państw strefy euro.
Rzym nie rezygnuje. Po pierwszym sprzeciwie poprawkę złagodzono, dopisując jedynie, że rezerwy „należą do narodu włoskiego”, bez wskazywania państwa jako właściciela. Jednak zdaniem analityków EBC prawdopodobnie zawetuje również tę wersję.
W tle sporu jest ogromny majątek. Włochy zgromadziły 2452 tony złota, co czyni je trzecim największym posiadaczem kruszcu na świecie – po USA i Niemczech. Wartość włoskich rezerw szacuje się na ok. 280 mld euro, a rosnące ceny złota tylko zwiększają ich znaczenie gospodarcze i polityczne.
Nie jest to pierwsza próba odzyskania kontroli nad złotem Banku Włoch. W przeszłości podobne pomysły pojawiały się za rządów Romano Prodiego, Silvio Berlusconiego i Giuseppe Contego. Żaden z nich jednak nie zdecydował się na otwarte starcie z EBC. Meloni wydaje się pierwszą, która jest gotowa doprowadzić konflikt do końca.
