Wypowiedź ta była reakcją na słowa gen. Jarosława Gromadzińskiego, który podkreślił, że w przypadku agresji Rosji NATO odpowiedziałoby militarnie na atak.

Koleśnik, reprezentujący skrajnie prorządową frakcję rosyjskiego parlamentu, oskarżył polskich dowódców o „zdradę ludności” i powtarzał propagandowe tezy o rzekomej niewdzięczności Polski za „wyzwolenie” po II wojnie światowej. Stwierdził również, że Armia Czerwona „nie zamierza ponownie wyzwalać polskich ziem”.

Rosyjski polityk powiedział też, że słowa generała Gromadzińskiego mają być większym zagrożeniem dla Warszawy niż dla Moskwy, a w przypadku uderzenia na Kaliningrad Polska miałaby – jak to ujął – „zniknąć z powierzchni ziemi”.

W swojej wypowiedzi Koleśnik uderzył także w relacje polsko-niemieckie, przekonując, że Berlin ma stanowić realne zagrożenie dla naszego kraju. W sposób typowy dla kremlowskiej narracji próbował przedstawiać Polskę jako państwo słabe, pozbawione doświadczenia bojowego oraz otoczone wrogimi siłami.

To nie pierwszy raz, gdy Koleśnik atakuje polskie władze. W ostatnich miesiącach zarzucał Polsce rzekomą organizację „prowokacji” kolejowych oraz oskarżał nasz kraj o udział w incydencie na granicy litewsko-rosyjskiej.

Wypowiedzi rosyjskiego deputowanego wpisują się w szerszą strategię Kremla, polegającą na podsycaniu napięcia, zastraszaniu państw NATO oraz budowaniu wizerunku Rosji jako ofiary zachodniej polityki bezpieczeństwa. To także próba wpływania na opinię publiczną w Polsce, aby osłabić naszą pozycję w sojuszu i zasiać nieufność wobec własnych instytucji.