Jakiś czas temu w katolickich mediach zawrzało ze względu na opublikowanie danych o kryzysie Kościoła w Ameryce Łacińskiej. Okazało się, że pomimo papieża z Argentyny, tamtejsi katolicy coraz częściej  Kościoła. W dodatku robią to nie tylko ze względu na utratę wiary - często konwertują na protesdtantyzm.

Jednak wyniki sondażu przeprowadzonego przez Pew Research Center są tak naprawdę jeszcze bardziej przerażające. Okazuje się bowiem, że – przynajmniej według własnych deklaracji – protestanci z Ameryki Łacińskkiej po prostu o wiele silniej wierzą w Jezusa Chrystusa. Tymczasem społeczność katolicka sprawia wrażenie bardzo głęboko zlaicyzowanej.

W Ameryce Łacińskiej wciąż żyje 425 milionów katolików, co stanowi 40 proc. całości światowej populacji wiernych Kościoła. Niestety: o ile jeszcze w latach 60. aż 90 proc. tamtejszej ludności identyfikowało się jako katolicy, dziś jest to tylko 69 proc. (przy tym 84 proc. twierdzi, że wychowano ich jako katolików). Przykładowo aż 20 proc. mieszkańców Brazylii to dziś byli katolicy. Jeszcze gorzej jest w Nikaragui, gdzie katolicyzm porzuciło de facto 25 proc. obywateli.

Zarazem tylko 9 proc. obywateli omawianego regionu zostało wychowanych jako protestanci, ale do kościołów tych wspólnot należy już 19 proc. ludności. 

81 proc. konwertytów mówi, że do protestantyzmu przyciągnęło ich poszukiwanie „bardziej osobistego kontaktu z Bogiem”. 69 proc. podaje „zadowolenie z kultu w nowym kościele”, 60 proc. „większy nacisk na moralność”, 58 proc. – prozelickie działania protestantów. Bardzo ważne są też powody natury socjalnej, jako nadzieja na lepszą sytuacją finansową czy pomoc udzielaną wyznawcom przez wspólnoty.

Niestety: to właśnie protestanci chcą dzielić się swoją wiarą. Sondaż Pew pokazuje, że zdecydowana większość katolików nie uważa ewangelizacji za rzecz konieczną. Spójrzmy tylko na kilka przykładów: w Brazylii aż 43 proc. protestantów głosi Chrystusa przynajmniej raz w tygodniu. Wśród katolików odsetek ten wynosi 14 proc. Peru to odpowiednio 38 i 7 proc., Kolumbia 38 i 11 proc., Wenezuela 37 i 9 proc. Nie ma w Ameryce Łacińskiej żadnego państwa, w którym – procentowo – katolicy byliby bardziej zaangażowani w ewangelizację niż protestanci.

Najbardziej przerażają dane dotyczące roli wiary w życiu wiernych. Rozbieżność między katolikami a protestantami jest tu ogromna. W Brazylii 60 proc. protestantów modli się codziennie, chodzi co tydzień na nabożeństwa i mówi, że wiara jest w ich życiu bardzo ważna. Wśród katolików to zaledwie 23 proc. Podobnie jest, niestety, w innych krajach: Argentyna – 41 i 9 proc., Peru – 51 i 19 proc., Chile – 37 i 8 proc. W niektórych krajach, jak Gwatelama, Honduras czy Kostaryka, także wśród katolików jest wiele osób bardzo zaangażowanych w wiarę (odpowiednio: 58, 40 i 55 proc.) – ale nie dość, że to wyjątek w całym regionie, to i tak tamtejsi protestanci deklarują jeszcze większe zaangażowanie.

Dochodzi do tego fakt, że katolicy są zdecydowanie bardziej skłonni do przyjmowania niezgodnej z Bożym planem wizji świata. We wszystkich krajach to protestanci zdecydowanie częściej odrzucają legalizację związków homoseksualnych. Nigdzie w Ameryce Łacińskiej przeciwko tym związkom nie opowiada się więcej niż 35 proc. katolickiej społeczności; a w większości państw przeciwnicy tej inicjatywy to ogromna mniejszość – od 7 proc. w Salwadorze i Gwatemali do 25 proc. w Brazylii.

Dochodzi do tego fakt, że wśród protestantów jest o wiele więcej ludzi młodych. Osoby w wieku 18-34 lata to w Brazylii 52 proc. społeczności protestanckiej – i 20 proc. katolickiej; w Boliwii to 46 do 15 proc., wśród Latynosów w USA to 47 do 18 proc.

Podsumowując: sytuacja katolicyzmu w Ameryce Łacińskiej nie jest dobra. Smuci zwłaszcza przebijające się z wyników sondażu zobojętnienie i laicyzacja, gotowość do zgniłych kompromisów ze światem. Tego nie ma we wspólnotach protestanckich – i być może to właśnie leży u przyczyn ich sukcesu. W kontekście powyższych danych możemy też łatwo docenić ogromny wysiłek Ojca Świętego Franciszka, który w swoich homiliach nieustannie punktuje właśnie te problemy: letniość wiary, hipokryzję, przyjmowania ducha współczesności. 

Paweł Chmielewski