Ołeksandr Zacharczenko oznajmił dzisiaj, że w nocy z 14 na 15 września separatyści prorosyjscy wprowadzają jednostronne zawieszenie broni.

Wedle słów lidera samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej, owo zawieszenie broni to odpowiedź na porozumienia z Mińska, którym separatyści są „w pełni oddani”, co więcej, uważają to za „jedyne rozwiązanie”. Trudno uwierzyć w tak rychłą zmianę stanowiska Zacharczenki, zwłaszcza, że niedawno głośno podkreślał, że czeka na wybuch wojny i najchętniej zapaliłby świecę w cerkwi w tej właśnie intencji.

Na kilka godzin przed owym ogłoszeniem zawieszenia broni prezydent Ukrainy Petro Poroszenko zapowiedział, że parlament Ukrainy ma zamiar zająć się możliwością udzielenia wschodnim regionom kraju większej autonomii.

Pod koniec swojej wypowiedzi Zacharczenko zaapelował do strony ukraińskiej, by „potraktowała poważnie” działania separatystów. Trudno powiedzieć, czy ruch ten jest tylko chwilowym graniem na zwłokę i szukaniem pretekstu do dalszych walk, czy też rzeczywistą zmianą polityki. Nauczyliśmy się już, że naprawdę trudno zaufać słowom wypowiadanym przez separatystów, a zwłaszcza przez Zacharczenkę.

dam/IAR/Fronda.pl