Prokuratura wszczęła śledztwo ws. Bartłomieja Misiewicza - dowiedzialo się radio RMF FM. Prokuratura okręgowa w Piotrkowie Trybunalskim sprawdzi, czy rzeczywiście doszło do opisywanych przez "Newsweek" propozycji korupcyjnych dla radnych Platformy Obywatelskiej. Według medialnych sensacji Misiewicz miał obiecywać politykom PO pracę w państwowej spółce w zamian za koalicję z PiS.

Za przekupstwo grozi do 8 lat więzienia. Prokuratura twierdzi, że w tym wypadku może chodzić o korzyść osobistą i majątkową (zatrudnienie w państwowej spółce) w zamian za konkretne zachowanie - poparcie przez radnych PO kandydata PiS na wicestarostę powiatu bełchatowskiego.

Po rewelacjach "Newsweeka" zawiadomienie w tej sprawie złożyło dwóch posłów PO. Przeprowadzono najpierw postępowanie sprawdzające, po czym prokuratura zdecydowała się wszcząć śledztwo. Osoby, które uczestniczyć miały w feralnym spotkaniu z Misiewiczem, zostaną przesłuchane.

Dla opozycji sprawa to po prostu idealny kąsek. Jakkolwiek się nie rozwinie, zawsze wykorzysta ją propagandowo na swoją korzyść. Jeżeli prokuratura uzna Misiewicza za niewinnego, to opozycja będzie krzyczeć, że to wszystko przez Ziobrę - prokuratora generalnego. Jeżeli prokuratura uzna Misiewicza winnym, to opozycja będzie krzyczeć... że to specjalnie, w celu wybielenia się przez PiS! Peowski obłęd...

bbb/rmf24.pl, fronda.pl