- Prawo i Sprawiedliwość doszło do władzy dlatego, że wsłuchiwało się w głosy społeczne. W dużej mierze program PiS-u jest funkcją dialogu. Mam nadzieję, że – w moim przypadku - biuro senatorskie będzie miejscem, w którym będę w stanie spotkać się z każdym, kto będzie chciał porozmawiać o polskiej polityce historycznej.- mówi portalowi Fronda.pl prof. Jan Żaryn.

Karolina Zaremba, portal Fronda.pl: Jakie priorytety będą przyświecać samodzielnym rządom Prawa i Sprawiedliwości w kwestii polityki historycznej. Co należy zrobić? Jakie są w tej sprawie plany?

Prof. Jan Żaryn, senator PiS: Kwestia polityki historycznej jest jednym z tych tematów, które były poruszane przez najważniejszych kandydatów do Sejmu i Senatu z ramienia Prawa i Sprawiedliwości. Słyszeliśmy to choćby w przemówieniach Jarosława Kaczyńskiego. Myślę więc, że będzie to jeden z priorytetów, choć trzeba mieć świadomość, że w odróżnieniu od spraw społeczno – gospodarczych, które są w pakiecie podstawowych ustaw, to polityka historyczna będzie wymagała większej cierpliwości i myślenia długofalowego. Pewnie nie będzie tak od razu owocowała powszechnie widocznymi skutkami. Bez wątpienia polska polityka historyczna zewnętrzna i wewnętrzna musi ulec daleko idącym przeobrażeniom.

Jeżeli chodzi o politykę zewnętrzną, będzie szła w kierunku wzmocnienia naszej pozycji międzynarodowej poprzez bardzo mocne zaangażowanie państwa polskiego w pobudzanie naszych partnerów do tego, by rozpoznali polską rzeczywistość historyczną – szczególnie tą z XX wieku, by nie używali kłamstwa jako narzędzia do stosowania bieżących represji wobec Polski. Bez wątpienia drogą do tego jest długofalowe widzenie potrzeby zamiany negatywnych mitów, kalek na temat Polaków i ich postaw, na mity pozytywne. Należy je budować planowo, m.in. poprzez współprodukcję filmów, wykorzystanie popkultury, tworzenie stypendiów fundowanych przez państwo polskie, powoływanie instytutów na rzecz młodych naukowców zainteresowanych polską przeszłością i naszym dziedzictwem kulturowym. Dobrze by było także tworzyć konkursy międzynarodowe, które wzmacniałyby wiedzę na temat polskiej przeszłości. Wielkim naszym niewykorzystanym ambasadorem jest Polonia, która wzmocniona przez Polskę, może być takim nośnikiem prawdziwej wiedzy i informacji na temat polskiej historii. Ważne zagadnienia, które można rozwiązywać poprzez małe kroki, jak i poprzez racjonalnie prowadzoną „politykę dywanową” dotyczącą wzmocnienia polskiego przekazu na temat naszej przeszłości.

Jest ku temu niepowtarzalna okazja. W 2016 roku będziemy obchodzili 1050 rocznicę polskiej państwowości – chrześcijańskiej Polski. Bez wątpienia to wydarzenie nie powtórzy się i musimy je wykorzystać.

Żeby mieć impuls do przenoszenia wiedzy na teren zewnętrzny, potrzeba wewnętrznej samoświadomości. Wewnętrzna polska polityka historyczna powinna kierować się w stronę zmian w polskiej oświacie. Należy zreformować szkolnictwo. Jak to zrobić detalicznie jest kwestią dyskusji.

Prawo i Sprawiedliwość doszło do władzy dlatego, że wsłuchiwało się w głosy społeczne. W dużej mierze program PiS-u jest funkcją dialogu. Mam nadzieję, że – w moim przypadku - biuro senatorskie będzie miejscem, w którym będę w stanie spotkać się z każdym, kto będzie chciał porozmawiać o polskiej polityce historycznej.

Wspomniał Pan Profesor o samoświadomości Polaków w kwestii historii własnej Ojczyzny. W tym duchu wypowiada się także prof. Andrzej Zybertowicz w wywiadzie dla Radia Maryja, który mówi, że „nawet najmądrzejsi rządzący nie będą w stanie tych reform poprowadzić daleko, jeśli taka forma mobilizacji obywatelskiej jak podczas manifestacji o miejsce na multipleksie, nie będzie dalej stosowana, to może się okazać, że reformy będą płytkie”. Chciałam wobec tego zapytać, w jaki sposób chcecie uświadamiać obywateli. Czy rozwiązaniem mogłaby być edukacja medialna, która byłaby wprowadzona do szkół?

Tak, chociaż uważam, że przede wszystkim w sformułowaniu „archipelag wolności”, którego ojcem założycielem jest prof. Zybertowicz tkwi podstawowa odpowiedź na to pytanie. Ta wielka siła, która istnieje w narodzie polskim, czyli ta zdolność obywatelska – tłamszona w dużej mierze w epoce Platformy Obywatelskiej, musi zostać wzmocniona przez państwo. Naród polski jest przekorny i być może negatywny nacisk władz państwowych był w dużej mierze odreagowywany częściową obywatelskością widoczną w środowiskach konserwatywnych. Liczę, że nie jest to tylko „zryw powstańczy”, tylko będzie to stale pogłębiana umiejętność samoorganizacji. Jestem zwolennikiem tradycji narodowo – demokratycznej. We wszystkich programach, czy to Ligii Narodowej, czy Stronnictwa Demokratyczno – Narodowego, czy Związku Ludowo – Narodowego podstawową kwestią była idea samorządności, czyli patriotyzm, który ujawnia się w postawach, a nie w deklaracjach. Chodzi o branie współodpowiedzialności za przestrzeń, którą nazywamy Polską.

Mam nadzieję, że poprzez wzmocnienie przez instytucje państwa i poprzez dawanie świadectwa nie będzie to zryw insurekcyjny – antyplatformerski, lecz stanie się powszechnym zobowiązaniem każdego Polaka wobec jego Ojczyzny. Samorządność wytwarza niesamowity potencjał, z którego może korzystać władza niesiona w dobrych projektach przez oddolny zryw, czyli ten „archipelag”. Pytanie, na ile Prawo i Sprawiedliwość będzie zdolne do korzystania z tego potencjału. Liczę, że PiS będzie chciał wspierać proces uobywatelniania narodu polskiego.