"Obserwując zachowanie pana ministra Czaputowicza i jego wypowiedzi widzimy, że realizuje pewne plany i pewną politykę, która jest daleka do tego, żeby reprezentować suwerenną wolę państwa i narodu polskiego" - mówi profesor Włodzimierz Osadczy, krytykując wypowiedzi ministra Jacka Czaputowicza na spotkaniu z szefem ukraińskiego MSZ Pawło Klimkinem.

Dyrektor Centrum Badań Wschodnioeuropejskich Ucrainicum podkreślił, że skadaliczne jest usuwanie ze stron polskiego MSZ treści posiadających pojęcie "ofiar ludobójstwa na Wołyniu".

"W oficjalnych informacjach, które zostały zamieszczone na stronie Ministerstwa Spraw Zagranicznych, nigdzie nie pojawia się pojęcie ofiar ludobójstwa, tylko mówi się o ofiarach wojny. Rozmywa się to pojęcie. Dzieje się to w czasie, kiedy Ukraina robi milowe kroki, bez żadnej najmniejszej reakcji społeczeństwa krajów zachodnioeuropejskich, w tym też i Polski, w kierunku banderyzacji" - mówi Osadczy w rozmowie z Radiem Maryja.

"Wiemy, że symbole banderowskie już nie są tylko udziałem skrajnych grup nacjonalistycznych, ale są to symbole oficjalne, które przysługują armii ukraińskiej, które przysługują organom bezpieczeństwa, przysługują w policji itd." - dodaje.

Jednocześnie profesor Osadczy przypomniał, że na relacje pomiędzy Polską a Ukrainą musimy patrzeć, pamiętając o podwójnym dnie.

"Kilka dni temu z racji na święto UPA, w tej chwili uroczyście obchodzone na Ukrainie jako święto obrońców ojczyzny, już zawołanie banderowskie było wznoszone w Lublinie i prawdopodobnie są codziennie w tej chwili wznoszone w międzynarodowej jednostce stacjonującej na terenie Rzeczpospolitej. Służalczość i syndromy państwa teoretycznego są tutaj jak najbardziej namacalne" - podkreślił.

mor/RadioMaryja.pl/Fronda.pl