Koronawirus, którego śmiertelność jak przekonują naukowcy utrzymuję się na świecie w granicach 0,02-0,4 proc., jest o wiele bardziej szkodliwy z innego powodu, niż z powodu choroby, jaką wywołuje. Największym zagrożeniem, przed jakim stanęliśmy w związku z pandemią koronawirusa jest zagrożenie absurdalnego strachu, który on wywołał. Strach ten nie tylko rujnuje gospodarkę, ale też paraliżuje służbę zdrowia i jest zabójczy dla pacjentów chorych na znacznie poważniejsze choroby.

Jak alarmuje Polskie Towarzystwo Onkologiczne, w niektórych polskich ośrodkach onkologicznych nawet o połowę spadła liczba nowych pacjentów. Rzecz jasna nie dlatego, że w czasie pandemii nagle mniej osób w Polsce zaczęło chorować na raka. Pandemia koronawirusa sprawiła, że ludzie boją się zgłaszać do poradni czy przychodni.

- „Ci chorzy do nas przyjdą, ale będzie już za późno. Statystyki są bardzo okrutne - w Polsce umiera rocznie 100 tys. osób na raka. Gdyby to porównać z ofiarami COVIDa, których w ciągu pół roku mamy ok. 2 tys., to okazuje się, że na choroby nowotworowe umiera tyle w przeciągu tygodnia” – mówi w programie „Newsroom” Wirtualnej Polski prof. Cezary Szczylik, onkolog.

- „Proszę zwrócić uwagę, jaki to jest ogromny kontrast pomiędzy tymi zagrożeniami. Temu zagrożeniu, które się nazywa COVID, nadano gigantyczne nagłośnienie, tymczasem po cichu ta druga ogromna grupa chorych bardzo cierpi” – dodaje specjalista.

Na wielu polach coraz wyraźniej dostrzegamy, że to nie sam COVID-19 jako taki jest straszny, ale dramatyczne są skutki, jakie wywołuje światowa panika wokół niego.

kak/abczdrowie.pl