Portal Fronda.pl: Czego możemy się spodziewać po prezydencie Trumpie? Możemy cokolwiek wywnioskować z tych kilku dni jego prezydentury?

Prof. Romuald Szeremietiew: Nie, na to jest za wcześnie. Skoro jednak pada takie pytanie to jak rozumiem dotyczy ono bezpieczeństwa naszego kraju w kontekście stosunków USA z Rosją. To co mnie martwi nie tyle więc dotyczy zagadki, jaka będzie polityka amerykańska, ale to że nasze bezpieczeństwo narodowe uzależniamy od czynnika niezależnego od Polski. To źle świadczy o polskim pomyśle na zagwarantowanie swego bezpieczeństwa.

Jak więc powinniśmy patrzeć na nasze bezpieczeństwo narodowe?

Powinniśmy po prostu opracować strategię bezpieczeństwa narodowego opartą o czynniki zależne od naszej woli. A więc ustalić czy mamy środki oraz sposoby aby obronić kraj także jeśli utracimy wsparcie sojusznicze. Cały czas podnoszę, że należy zbudować własny system obronny, mówię jak powinien on wyglądać i co ma zawierać. Niestety nie jest to przyjmowane, a wielu środowiska nie wierzy, że zbudowanie takiego systemu jest możliwe. Po drugie – skoro nie ma przekonania to wszyscy, włącznie z najwyżej postawionymi osobami w państwie, trzymają się obowiązującej opcji. Opcji, w której robi się wszystko co możliwe, by mieć sojusznika, który pomoże Polsce w razie nieszczęścia. Nie wyciąga się wniosków z historii, a przecież w 1939 roku sojusznicy nas zawiedli. Mamy powiedzenie: chroń mnie Panie Boże od przyjaciół, z wrogami jakoś sobie poradzę.

Sądzi Pan, że obecnie realny jest taki scenariusz, w którym Stany opuszczają NATO ze względu na ponoszenie zbyt dużych kosztów, a Polska zostaje sama w obliczu zagrożenia ze strony Rosji?

Relacje międzynarodowe oraz koniunktury światowej polityki są zmienne. Państwa na różnych etapach swych dziejów różnymi sposobami zabiegają o swoje interesy. Dobierają środki, by je realizować. Przypominam zasadę polityki międzynarodowej mówiącą, że nie ma wiecznych wrogów i wiecznych przyjaciół, wieczne są tylko własne interesy. Cóż to oznacza - zawierane sojusze nie trwają na zawsze. Pamiętając o tym można jednak powiedzieć, że ostatnio nie było źle, Polska bowiem jest/była beneficjantem układu międzynarodowego. Jak wiadomo w starciu z Sowietami USA wygrały i rozsypał się poprzedni porządek międzynarodowy, nazywany jałtańskim. Powstał kolejny, określany jako „jednobiegunowy” bowiem w nim Stany Zjednoczone odgrywają rolę dominującą. USA stały się, jak mówią złośliwi, żandarmem świata, ci mniej złośliwi nazywają je gwarantem ładu międzynarodowego. Ten ład został zakwestionowany przez działania różnych mocarstw. Pojawia się więc pytanie: czy w związku z wyzwaniem, które stawiają Chiny, Stany Zjednoczone będą nadal w stanie gwarantować wspomniany ład? Z wypowiedzi prezydenta Trumpa wywnioskować można, że mają na to mniejszą ochotę. Prezydent USA mówi o konieczności skupienia się na wewnętrznych problemach kraju, a także, że USA łożą zbyt dużo na NATO. O Polsce wprawdzie wspomniał, że ona wywiązuje się z obowiązku łożenia na swoją obronę, ale co do innych państw NATO wiemy, że wygląda to kiepsko. Pojawia się zatem pytanie: czy w razie zaostrzenia konfrontacji z Chinami Stany Zjednoczone nie poszukają jakiegoś sojusznika do rywalizacji z Państwem Środka.

Jakiego na przykład?

Takim sojusznikiem może być przecież Rosja. W 2013 roku Zbigniew Brzeziński w swojej książce „Strategiczna wizja” wskazał na Rosję właśnie jako sojusznika, którego USA mogą sobie dobrać w rywalizacji z Chinami. Wiadomo, co to może dla nas oznaczać. Gdy Zachodowi zależy na zjednaniu Rosji, to zwykle ona coś za to od Zachodu uzyskuje. Dziś nietrudno wyobrazić sobie, czego Rosja może chcieć. Czego zaś chciała w trakcie drugiej wojny światowej i co dostała – dokładnie pamiętamy. Obecnie na pewno chciałaby Ukrainy. Ale nie tylko, także państwa nadbałtyckie oraz region Europy z krajami, które należały nie tak dawno do ZSRR. Niebezpieczeństwo tego typu istnieje.

Trump wypowiadał się także, mówiąc, że dobre relacje z Rosją są dla USA niezwykle ważne. Sądzi więc Pan, że rzeczywiście polityka zagraniczna USA może pójść w tę stronę?

To oczywiście trudno dziś określić. Można przypomnieć, że prezydent Obama najpierw usiłował „zresetować” stosunki z Rosją, a skończył wysyłając brygadę pancerną do Polski. Zatem nie wiadomo, co przyniesie przyszłość, jeśli chodzi o prezydenta Trumpa. Ma on zresztą świadomość tego, że Rosja jest wyzwaniem i zagrożeniem dla pokoju. Pytanie tylko na jakim miejscu listy zagrożeń układanej w Waszyngtonie ono się znajdzie. Numerem jeden jest przecież zagrożenie terrorystyczne. Bywają więc różne zagrożenia i są takie, które można odłożyć na inny czas. Premier Wielkiej Brytanii Winston Churchill był stanowczym antykomunistą, ale w okresie II Wojny Światowej nawiązał bliską współpracę ze Stalinem. Wrogiem nr 1 były hitlerowskie Niemcy i zagrożenie komunistyczne znalazło się na dalszym planie.  Później oczywiście Zachód wygrał Zimną Wojnę z blokiem komunistycznym, ale zanim do tego doszło zdradził Polskę, która na długie lata znalazła się w strefie wpływów Kremla.

Trump uważa NATO za przestarzałe, chwali też Wielką Brytanię za Brexit. Sądzi Pan, że w związku z tym może ostatecznie wycofać wojska amerykańskie z Polski?

Zobaczymy to we wrześniu br. Jak wiadomo, finansowanie pobytu wojsk amerykańskich w naszym regionie skończy się we wrześniu i prezydent będzie musiał podjąć nową decyzję, czy nadal te wojska będą tu utrzymywane, czy też nie.

Dziękujemy za rozmowę.