Rosjanie rozmieścili w Okręgu Kaliningradzkim swoje rakiety typu Iskander. Jako pierwsi tę informację podali Estończycy. W piątek informacja na ten temat pojawiła się na estońskim portalu ERR News. Następnie agencji Reuters potwierdził to przedstawiciel amerykańskiego wywiadu, zaś w sobotę sprawę skomentował rzecznik rosyjskiego Ministerstwa Obrony.

Generał Igor Konaszenkow, potwierdzając informację, powiedział, że przemieszczanie Iskanderów to element szkolenia bojowego, zaś Okręg Kaliningradzki nie jest tu wyjątkiem. Rzecznik ministerstwa obrony Rosji dodał również, że Federacja nigdy „nie robiła z tego tajemnicy”, a jeden z Iskanderów został nawet celowo wystawiony na widok amerykańskiej rakiety rozpoznawczej.

Polski minister obrony narodowej, Antoni Macierewicz zapewnił, że kierowany przez niego resort przez cały czas monitoruje sytuację. Przyznał, że ostatnie działania Federacji Rosyjskiej „budzą zaniepokojenie”, ale nasze siły zbrojne i polski system monitorowania, również we współpracy z sojusznikami są gotowe, by monitorować oraz zapewnić bezpieczeństwo Polsce oraz krajom sojuszniczym.

Zaniepokojona jest również Litwa. Linas Linkeviczius, szef rosyjskiego MSZ zaznaczył, że rozmieszczenie Iskanderów jest potencjalnym naruszeniem traktatów międzynarodowych ograniczających rozmieszczenie pocisków balistycznych o zasięgu większym, niż 500 km.

Prowokacja, przejaw wojny psychologicznej czy też gest czysto polityczny, będący reakcją na sukces szczytu NATO w Warszawie? Czy Polska ma się czego obawiać?

O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy prof. Romualda Szeremietiewa:

Rakiety Iskander są środkiem rażącym cele o zasięgu 500-700 km i mogą przynosić różne ładunki, w tym również nuklearne. W wymiarze taktycznym jest to broń bardzo groźna i nowoczesna. Ich zasięg wskazuje jednoznacznie, że wysłanie ich do Kaliningradu jest działaniem wrogim Polsce. Dlaczego? Z terytorium Rosji „właściwej”, jak okolice Petersburga, Pskowa itd., Iskandery w żaden sposób nie mogą zagrozić celom na terenie Polski. Mogą zagrozić oczywiście krajom bałtyckim, ale Polsce nie. Natomiast rozmieszczenie tych rakiet w Kaliningradzie bardzo wyraźnie pokazuje, że chodzi o Polskę. A Wojsko Polskie nie ma jeszcze możliwości, by je strącać.

Rosjanie mają bardzo ograniczoną liczbę tych rakiet. Wypracowali więc zdolność ich przerzucania nawet na duże odległości. Na przykład z zachodniej części Rosji na Syberię - według tego co mówią doniesienia medialne rakiety zostały transportem lotniczym przerzucone na Syberię, tam odpalone, trafiły w cele, a następnie wyrzutnie zostały odtransportowane do bazy w Rosji zachodniej. I jeszcze coś na co warto zwrócić uwagę w związku z tą dyslokacją Iskanderów pod Kaliningrad. Mamy doniesienia prasowe, że żołnierze obsługujący rakiety ćwiczyli nie tylko ich rozmieszczanie na stanowiskach bojowych, ale również wykonanie uderzenia wyprzedzającego. To brzmi zastanawiająco. Uderzenie wyprzedzające oznacza, że atakuje się na kogoś, zanim on to zrobi. Inaczej nazywamy takie działanie uderzeniem prewencyjnym. Jest to więc dodatkowa wskazówka, o czym, w przypadku Polski, dziś myślą Rosjanie. Na to powinniśmy zwrócić uwagę.

Rozmawiała: Joanna Jaszczuk