Tomasz Wandas, Fronda.pl: Putin jak co roku spotkał się z dziennikarzami, jakie są wrażenia Pana Profesora po tym spotkaniu?

Prof. Roman Bäcker, politolog: Putin startując na czwartą kadencję, a faktycznie piątą, (gdyż cały czas sprawował realną władzę) chciał zaprezentować się podczas tej konferencji prasowej jako gospodarz, który zna wszystkie problemy, potrafi je rozwiązywać i wie w jaki sposób to robić. Wszyscy ludzie dookoła niego przedstawiani są jako nieracjonalnie postępujący, obojętnie czy są to Amerykanie, Ukraińcy czy opozycja.

Czy to kolejny teatr w wykonaniu Putina, czy może elementy prawdy można by było odnaleźć w niektórych jego wypowiedziach?

Każdy, kto umie czytać teksty polityków, umie wyciągnąć mnóstwo informacji nawet z wypowiedzi Putina, również i tam, gdzie nie odpowiada on na pytania. Wydaje się, że tuż po tym spotkaniu analitycy z wielu krajów zaczęli czytać te wypowiedzi Putina z bardzo dużym zainteresowaniem.

Co głównie przykuło Pana uwagę, czy dopatrzył się Pan w jego wypowiedzi czegoś nazbyt interesującego?

Putin ogromną część swojego spotkania poświęcił kwestiom ekonomicznym. Zapewniał, że „prostym ludziom” w Rosji troszeczkę polepszy się sytuacja w najbliższym czasie.

Po co te słowa?

Ten ton obietnic jest całkowicie zrozumiały. Kampania wyborcza dopiero się zaczęła i tym samym Putin musi coś obiecać, a nie może zapewnić ludzi o gruntownej poprawie, bo i tak nikt mu nie uwierzy. Tym samym np. delikatnie obiecywał spisywanie zadłużeń finansowych Rosjan zarówno obywateli jak i przedsiębiorców dotyczących  zobowiązań niepodatkowych takich jak obowiązkowe wpłaty na remonty wielorodzinnych domów.

Putin stwierdził, że na pokładzie Tu-154M nie było wybuchów, co poświadczają badania ekspertów polskich i rosyjskich. Podkreślił, że Rosjanie mają "dość tych bzdur" i zaapelował do Polaków, by "dorośli". Oskarżył przy tym, że chcemy "jeszcze bardziej utrudnić" relacje z Rosją. Czy faktycznie to my poprzez tę kwestię chcemy nasze relacje utrudnić, czy chodzi tu o coś innego?

Jeśli poczyta się wypowiedzi Putina dotyczące Amerykanów, którzy przestali myśleć racjonalnie prosząc Rosję o mediację w sporze z Koreą Północną, a przedtem stawiając Rosję, Iran i Koreę Północną w jednym szeregu, to widać wyraźnie, że Putin chce przedstawiać wszystkich polityków na świecie jako tych, którzy nie postępują racjonalnie. Tylko on, tylko sam Putin potrafi myśleć i działać za innych i w dodatku wyciąga do nich ugodowo rękę. Jest to zgodne ze wszystkimi schematami tradycyjnego kreowania wizerunku cara. Car jest zawsze dobry, a wokół niego – jeśli nie urzędnicy są źli, to przynajmniej sąsiedzi.

Jeśli w samolocie były wybuchy - samolot skąd leciał, z Moskwy? Z Warszawy - to znaczy, tam je położono (...) Szukajcie w takim razie u siebie - przekonywał. Wspomina Pan, że wypowiedzi polityków trzeba umieć czytać - czy te słowa to wskazówka?

Niewątpliwie jest to wskazówka dla analityków, co Putin chce zrobić. Jest to też niesłychanie cenna, ważna informacja dla niby-ekspertów, którzy chcą dopaść Donalda Tuska i wtrącić go do więzienia. Putin powiedział tym ostatnim, że wrogowie Lecha Kaczyńskiego w Warszawie włożyli mu bombę do samolotu.

Po co Putin to powiedział?

Powiedział on to tylko po to, by jeszcze w większym stopniu zwiększyć spór polityczny w Polsce między rządzącą partią, a opozycją. A następnie będzie spokojnie czekał na efekt.

Czyli twierdzi Pan Profesor, że Putin wypowiada te słowa tylko po to, aby jeszcze bardziej skłócić opozycję z rządem w Polsce?

Taka jest właśnie polityka, szczególnie uprawiana przez wielkie imperia, bądź te państwa, które do bycia imperium aspirują. Jeżeli podzielą, to lepiej rządzą. Jeżeli podzielą Polskę z Ukrainą, partię rządzącą z opozycją, to w jeszcze większym stopniu niż w tej chwili będą mogli realizować własne rosyjskie interesy.

Reakcja polskiego rządu była błyskawiczna. „Działania strony rosyjskiej, polegające na braku reakcji na część wniosków o pomoc prawną, na ukrywaniu ważnych świadków, uczestników wydarzeń 10 kwietnia 2010 r. i przetrzymywaniu naszej własności - wraku Tu-154M - nie sprzyjają ujawnieniu pełnej prawdy i zmuszają nas do zastanowienia się nad intencjami strony rosyjskiej w stosunku do nas, nad rolą rosyjskich uczestników ówczesnych wydarzeń”. Czy to odpowiednia reakcja?

Reakcja ta jest tylko trochę bardziej ostra niż powinna. Niewątpliwie jednak wiceminister spraw zagranicznych pokazuje dobry sposób reagowania na to co Rosjanie mówią, na to co robią, oraz czego nie robią.

Wszyscy widzimy, że Putin kłamie, w naszej sprawie, w sprawie Ukrainy, ale i w innych kwestiach. Czy kiedykolwiek pod jakimś wpływem zmieni on tą taktykę?

Tego typu konferencje prasowe, obojętnie czy dla dziennikarzy krajowych, czy zagranicznych (w tym przypadku dla jednym i dla drugich) nie są skierowane do specjalistów, tylko dla szerokiej masy ludzi, których Putin musi przekonać, że jest on najlepszym prezydentem na świecie. Rosjanie mają myśleć, że nie mają innego wyjścia, muszą głosować na niego, aby był on po raz kolejny prezydentem. Obojętne jest czy Putin wie czy jest to prawda czy fałsz przy realizacji tego celu. Jeżeli popatrzymy dokładnie na to co on mówi, to widać wyraźnie, że chodzi przede wszystkim o potęgowanie pozytywnych cech jego wizerunku jako dobrego gospodarza, dobrego cara, tego który jako jedyny nadaje się na prezydenta Rosji.

Czy Putin po raz kolejny wygra wybory?

W Rosji wybory wygrywa nie ten, kto zostaje z radością mniejszą bądź większą zaakceptowany przez obywateli, ale ten kto kontroluje zasoby administracyjne, w tym i komisje wyborcze. Putin ma do dyspozycji ogromny aparat administracyjny, który doskonale wie, że jeśli przegra on wybory, to ci wszyscy urzędnicy mogą przestać pełnić swoje stanowiska. Tracą oni przy tym nie tylko pensje oraz  przywilej otrzymywania łapówek, ale też mogą stracić wolność. Obojętnie, kto będzie przeciwko Putinowi, administracja w Rosji nie dopuści do tego, aby Putin przegrał te wybory.

Dziękuję za rozmowę.