Fronda.pl: Po pół roku od zamachów w Paryżu, mamy do czynienia z kolejnym atakiem tym razem w Brukseli. Nie da się ukryć, że Europa jest zagrożona. Jakie są źródła tego zagrożenia? Co sprawia, że młodzi muzułmanie radykalizują się, i atakują swoich współobywateli.

Prof. Robert Borkowski: Jednak z hipotez mówi, że zamachy miały związek z operacją służb belgijskich przeciwko grupom islamistycznym. W związku z poprzednimi zamachami we Francji, trwa ogromna obława na ugrupowania terrorystyczne. W Brukseli jest cała dzielnica muzułmańska, z której pochodzili zamachowcy z Paryża. Być może zamachy mają na celu odwrócenie uwagi służb i w ten sposób kupienie czasu niezbędnego do przeniesienia komórek dżihadystycznych. Jest to bardzo stara taktyka tego typu organizacji. Z pewnością zamachy były też formą odwetu za akcje służb.

Po zamachach z 11 września epokę, w której żyjemy okrzyknięto epoką terroryzmu. Dzisiaj stawiamy czoło kolejnej fali zamachów terrorystycznych w samym centrum Europy. Biorąc pod uwagę historie ruchów islamistycznych i zachodniego zaangażowania w krajach muzułmańskich, można się było tego spodziewać. Nie zgadzam się z twierdzeniem, że źródłem obecnej fali terroryzmu są czynniki socjo-ekonomiczne, czyli bieda czy frystracja, ale zasadniczym elementem jest tło kulturowe. Większość ugrupowań terrorystycznych jest ugrupowaniami religijnymi, z których większość stanowią ugrupowania islamistyczne, a spośród nich większość stanowią ugrupowania sunnickie. De facto jesteśmy w stanie wojny kulturowej.

Fronda.pl: Po zamachach sprzed pół roku, również w Belgii podjęto szereg środków ostrożności, aby ograniczyć prawdopodobieństwo kolejnego ataku. Jednak właśnie do niego doszło. Czy możliwe jest uniknięcie zamachów, walka z terroryzem, bez dalszego ograniczenia swobód obywatelskich?

Prof. Robert Borkowski: Nie, moim zdaniem jest niemożliwe. Jest cały szereg mechanizmów współpracy służb policyjnych, ale także i specjalnych, monitorujących aktywność różnych grup, które mają nas chronić przed zamachami. Jednak stuprocentowa ochrona jest absolutnie niemożliwa. Tak jak niemożliwe jest stuprocentowe ograniczenia ilości wypadków drogowych. W unijnej strategii zwalczania terroryzmu jednym z priorytetów jest przeciwdziałanie procesom radykalizacji oraz rekrutacji do grup islamistycznych. Zdajemy sobie sprawę, że miejscach gdzie powstały duże diaspory muzułmańskie, jak Wielka Brytania, Francja czy właśnie Belgia, mamy do czynienia z działaniem radykalnych islamistów. Jednak błędem jest traktowanie religii muzułmańskiej, jako źródła terroryzmy. Jest nim islamizm, forma agresywnej, spolityzowanej religijności, niemająca wiele wspólnego z nauczaniem Mahometa.  I różne te ugrupowania islamistyczne znakomicie sobie radzą w Europie, rekrutując sfrustrowanych, młodych muzułmanów do swojej sprawy. I nie ma tu większego znaczenia fala uchodźców, gdyż większość terrorystów to mieszkańcy naszego kontynentu w drugim lub nawet trzecim pokoleniu.

Ja widzę wszystko w kontekście globalnej polityki mocarstw zachodnich wobec Bliskiego Wschodu. Wyraźnie widać, że to co stało się dziś w Brukseli, a wczoraj w Paryżu, to są koszty, jakie płacimy za przede wszystkim amerykańską politykę w tamtym rejonie. Jeśli obaliliśmy rządy Kadafiego w Libii, Husajna w Iraku, czy próbowaliśmy obalić Assada w Syrii, to trudno się dziwić, że mamy kryzys uchodźczy, ofensywę ruchów ekstremistycznych czy turystykę dżihadystyczną. To co się teraz dzieje, przypomina powstanie Al-Kaidy. Wyrosła ona z partyzantki walczącej w Afganistanie przeciwko interwencji sowieckiej. Po zakończeniu walk partyzanci wracali do swoich krajów, gdzie rozpoczynali działalność terrorystyczna na tle religijnym, czego kulminacją były zamachy 11 września. Z podobną sytuacją mamy do czynienia dzisiaj. Wielu młodych ludzi pojechało walczyć w szeregach państwa islamskiego, wielu z nich wróciło do Europy, i tu kontynuowało swoją działalność ekstremistyczną. Jesteśmy dzisiaj w stanie wojny kulturowej, w której terroryzm jest bronią. O ile rok temu obawialiśmy się wyjazdów do Egiptu czy Tunezji, to teraz boimy się wyjechać do Francji Czy Belgii.

Fronda.pl: Za zamachami stoi prawdopodobnie tzw. Państwo Islamskie. Jak duże jest zagrożenie dla Europy ze strony tej organizacji?

Prof. Robert Borkowski: Militarnie Państwo Islamskie nam nie zagrozi. Stanowi zagrożenie raczej dla ludności arabskiej. Jedynym orężem, jakie mogą przeciwko nam użyć, jest terroryzm. Kwestią czasu było, kiedy uderzą w Europę. Co ciekawe, ofiarami stały się kraje które prowadziły przyjazną politykę wobec krajów arabskich, a nawet wobec radykałów islamskich jak w wypadku Palestyny. Francja prowadziła wręcz politykę appeasementu wobec Bliskiego Wschodu. Przełomem była dopiero interwencja w Libii, której Francja zbiera dziś żniwo. Wydaje się, że obecnymi atakami, Państwo islamskie próbuje wciągnąć do wojny każdego.

Fronda.pl: Polska wydaje się dzisiaj być bezpiecznym miejscem. Ale czy i u nas nie istnieje zagrożenie atakiem terrorystycznym w związku ze Szczytem NATO w Warszawie i Światowymi Dniami Młodzieży?

Prof. Robert Borkowski: Polska nie była dotychczas celem ataków terrorystycznych z jednej, prostej przyczyny – naszego małego znaczenia na arenie międzynarodowej. Atakując w Warszawie terroryści nie osiągnęliby takiego rozgłosu, jak w Londynie czy Paryżu. Teraz terroryści zaatakowali Brukselę, czyli serce Unii Europejskiej, ale także NATO. Jeśli chodzi o powstrzymanie terroryzmu, nie da się tego zrobić metodami militarnymi. Sytuacja przypomina trochę tę z II Wojny Światowej na Pacyfiku. Tam też Amerykanie stanęli przed zdeterminowanymi przedstawicielami obcej kultury. Musieli zdecydować się na radykalne posunięcie, na groźbę unicestwienia, aby złamać opór wroga. Moim zdaniem podobnie jest z ISIS. Ale na taką radykalną rozprawę z tą organizacja, zgody międzynarodowej społeczności na pewno nie będzie. Pozostaje nam rozwój wszelkiego rodzaju służb policyjnych i antyterrorystycznych procedur. Na pewno się to odbije na naszych swobodach obywatelskich. I podczas Światowych Dni Młodzieży i Szczytu NATO, będziemy mieli do czynienia z pewnym ograniczeniem tych swobód. Jeśli chodzi o procedury bezpieczeństwa, jeśli chodzi o szczyty NATO, są one tak surowe, że nie miałbym większych obaw. Jeśli chodzi o Światowe Dni Młodzieży, to jest to tak gigantyczne zgromadzenie ludzi, że nie sposób wprowadzić jakiś policyjnych regulacji w każdym punkcie. Zapewnienie bezpieczeństwa tej imprezy będzie polegało na szczelnej ochronie granic. Jeśli jednak spojrzymy na historię pielgrzymek i większych zgromadzeń religijnych, to zobaczymy, że nie są one jednak celem terrorystów. Oczywiście trzeba powiedzieć, że nigdy nie mówi się nigdy. Ale biorąc pod uwagę szereg czynników, to zagrożenie tych wydarzeń które będą miały miejsce w Polsce, jest mniejszy niż zagrożenie stolic zachodnioeuropejskich.

Rozmawiał: Bartosz Bartczak

Prof. nadzw. dr hab. Robert Borkowski: Profesor Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego, prodziekan Wydziału Nauk o Bezpieczeństwie. Politolog, specjalista z zakresu bezpieczeństwa narodowego. Autor książek „Terroryzm ponowoczesny - studium z antropologii polityki”, „Fundamenty Europy”, „Cywilizacja – Technika - Ekologia”.