Zwolennicy opozycji totalnej w Polsce słyną z bezgranicznej wręcz miłości do Unii Europejskiej. Są przekonani, że obecny rząd podkopuje naszą pozycję w Europie, a na dłuższą metę dąży do wyprowadzenia Polski ze Wspólnoty. Jednocześnie, jak się okazuje, ludzie, którzy na każdym kroku podkreślają, że są tak samo Polakami, jak Europejczykami, nie potrafią uszanować takiej instytucji, jak Parlament Europejski i obowiązującego tam regulaminu.

Europarlamentarzysta Prawa i Sprawiedliwości, prof. Ryszard Legutko wystosował apel do przewodniczącego PE, Antonio Tajaniego. Polityk PiS w liście do Tajaniego zwraca uwagę na zachowanie, którego, jak podkreśla, dopuścili się podczas ubiegłotygodniowej debaty w Parlamencie Europejskim goście zaproszeni przez Michała Boniego, europosła Platformy Obywatelskiej. 

W środę 4 lipca w Parlamencie Europejskim w Strasburgu odbyła się debata dotycząca przyszłości Europy. Brał w niej udział szef polskiego rządu, Mateusz Morawiecki. Polski premier wypunktował problemy, z którymi boryka się Unia Europejska, debatę zdominowały jednak ataki na Polskę, często niemające pokrycia w faktach (jak chociażby informacja o "zamykaniu w więzieniach za białą różę"). 

Jak się jednak okazuje, wypowiedzi europosłów reprezentujących środowiska liberalne i lewicowe, którzy informacje o naszym kraju czerpią chyba ze stron typu Sokzburaka, to nie jedyny skandal, do którego doszło podczas debaty w Strasburgu. 

W liście, do którego dotarła Polska Agencja Prasowa europoseł PiS, prof. Ryszard Legutko pisze o zachowaniu "grupy osób z zewnątrz", które zostały zaproszone przez eurodeputowanego PO, Michała Boniego. Osoby te, zaproszone, aby obserwować debatę z galerii, miały dopuścić się „niegodnych i wulgarnych gestów”. W ocenie europarlamentarzysty PiS, tego rodzaju zacowania są nie tylko niezgodne z regulaminem PE, ale również „sprzeczne z godnością i wizerunkiem instytucji”. Legutko podkreślił, że osoby obecne na galerii podczas debaty, "zgodnie z dostępnymi informacjami", są działaczami organizacji o nazwie Obywatele RP. Jej szef, Paweł Kasprzak- wskazuje profesor- "zachęca do stosowania przemocy fizycznej podczas demonstracji mających na celu obalenie demokratycznie wybranego rządu w Polsce”.  Do listu polityk dołączył zdjęcia wykonane przez dziennikarzy, obecnych tego dnia na galerii. Na jednej z fotografii widać mężczyznę pokazującego środkowy palec. Ta sama grupa osób- pisze europoseł- zebrała się pod salą plenarną i wykrzykiwała pod adresem Legutki "zdrajca"- w obecności innych eurodeputowanych z różnych krajów członkowskich UE. 

"Ponadto przed wejściem na posiedzenie plenarne, na korytarzach, ale także w biurach rozdane zostały zniesławiające ulotki skierowane przeciwko demokratycznie wybranemu rządowi"- napisał profesor, który w liście zadał szefowi PE pytanie, czy to normalne, że goście mogą obrażać europosłów w trakcie debaty. Polityk Prawa i Sprawiedliwości poprosił przewodniczącego Parlamentu Europejskiego o przeprowadzenie dochodzenia, które miałoby z pełną precyzją odtworzyć wydarzenia, do których doszło na galerii podczas wystąpienia szefa polskiego rządu. 

"Biorąc pod uwagę powagę zdarzeń, zwracam się do Pana, Panie Przewodniczący, o podjęcie koniecznych kroków przeciwko posłom, którzy przyprowadzili grupę agitatorów"-podkreślił europoseł, powołując się na zapis w regulaminie Parlamentu Europejskiego (art. 157 ust. 3- przyp. red.), określający zasady zachowania gości wpuszczonych na galerię. Mają oni, w myśl wskazanego zapisu, "zająć miejsca siedzące i zachować ciszę", natomiast "Każda osoba wyrażająca oznaki aprobaty lub dezaprobaty jest natychmiast wyprowadzana przez strażników". Taki sam list prof. Ryszard Legutko wysłał do wiceszefa PE, Bogusława Liberadzkiego. Europoseł SLD, z ramienia prezydium, odpowiada za ochronę w Parlamencie Europejskim.

W internecie dostępny jest "reportaż" Obywateli RP z ich wizyty w Parlamencie Europejskim. Sami mogą Państwo ocenić zachowanie tych ludzi. 

 

A tutaj zdjęcie, o którym mowa w tekście:

 

 

Godne odnotowania jest to, jak zachowują się przeciwnicy polskiego rządu, rzekomo tak proeuropejscy, broniący obecności Polski w Unii Europejskiej, w budynku, który powinien być dla nich wyjątkowo ważny. 

 

 

yenn/PAP, Fronda.pl