Europa Środkowa jest ważna z punktu widzenia polskiej polityki  europejskiej z kilku zasadniczych powodów.  Po pierwsze to region, w którym rozgrywa się kwestia podmiotowości  i zasięgu oddziaływania polityki polskiej w systemie  „rywalizacyjnej współpracy”, jaką stanowi dziś Unia Europejska,  w której konkurencja odbywa się w warunkach  ujednoliconych reguł. Jeśli przyjmiemy  szerszy kontekst geopolityczny,  to argument ten jeszcze bardziej zyskuje  na znaczeniu, gdyż wówczas postrzegać  możemy Europę Środkową, jako polityczną przestrzeń, której samodzielność  niezbędna jest do zachowania generalnej równowagi w tej  części świata, gdzie – jak wiemy z lekcji historii – każda narzucona  dominacja przez jednego z dwóch silnych graczy aspirujących  do hegemonii na tym terenie: Niemiec lub Rosji, kończyła się tragedią  na skalę globalną i niewyobrażalną hekatombą ludzką. W tym sensie  tylko wspólnota wolnych narodów i samodzielnych państw środkowoeuropejskich  jest w stanie gwarantować pokojowy i harmonijny  porządek na Starym Kontynencie. 

Skażenia roku 1989 a potencjał modernizacyjny 

Niezbędna jest zmiana praktyki współczesnych relacji politycznych,  społecznych a nawet kulturalnych w Europie, które skażone  są po 1989 roku grzechem wzorca neokolonialnego. Wbrew założeniom  idealistów, proces integracji europejskiej, choć do pewnego  stopnia potrafi wywołać efekt wzajemnego  otwarcia i spłaszczenia relacji między  państwami (np. poprzez usunięcie  barier handlowych czy kontroli granicznej)  to jednocześnie, zgodnie z interesem najsilniejszych graczy europejskich,  prowadzić może do utrwalenia hierarchicznych stosunków  opartych na zasadzie relacji typu „centrum – peryferie”. Doszło do jednostronnego transferu wzorców z ośrodków dominujących  do ośrodków subordynowanych z jednoczesnym eksploatowaniem  tych drugich w zakresie ich zasobów ludzkich i materialnych. 

Po roku 1989 Europa Środkowa poddana była „terapiom” o charakterze  neokolonialnym, które towarzyszyły pożądanej integracji  ze strukturami transatlantyckimi – te „terapie” mogą być rozumiane  jako rodzaj kosztu tejże integracji. Jednakże ocenie politycznej powinien  podlegać problem wysokości tego kosztu i pytanie, czy był  on niezbędny i czy zawsze konieczny. Odpowiedź jest dziś coraz  bardziej jasna dla wszystkich obserwatorów polskiej polityki: „opłata  eksploatacyjna”, jaką Polska i cały nasz region poniósł, była niewspółmiernie  wysoka, a przyczyniły się do tego błędne decyzje elit  politycznych dominujących w państwach regionu przez większą część ostatnich dekad1. Najbardziej jaskrawym przykładem kraju prawie  w całości wyeksploatowanego były Węgry po okresie rządów socjalistycznego  premiera Ferenca Gyurcsanyego. 

Kolejnym elementem istotnym dla określenia znaczenia Europy  Środkowej dla polskiej polityki jest kontekst wspólnoty modernizacyjnej.  Państwa naszego regionu nie są bynajmniej wspólnotą sentymentalną  i anachroniczną. Europa Środkowa to nie bibelot babuni  ani wspominanie zaborczej okupacji tych ziem przez Austro-Węgry,  jak się czasami próbuje ją definiować. Uważam, że dużo ciekawszym  i przynoszącym znacznie więcej pożytku, także dla potrzeb  współczesnej polityki międzynarodowej, jest definiowanie naszej  części Europy przez jej osiągnięcia modernizacyjne, które łączone były ściśle z podmiotowością i podkreślaniem własnej tożsamości.  Państwa i narody Europy Środkowej zdobywały się wielokrotnie  na znakomite i przynoszące wymierne efekty wysiłki modernizacyjne,  które miały postawić je w gronie pełnoprawnych aktorów porządku  międzynarodowego. 

Jest to całkowicie odmienna perspektywa od często dominującej  narracji, w ramach której granice Europy Środkowej próbowano  oznaczyć poprzez przekroczenie granicy  nowoczesności, to znaczy leżała ona tam,  gdzie rozciągały się rządy wsteczne i zapóźniona  kultura społeczna. To nasza część Europy bywa wskazywana  jako „jądro wsteczności i zapóźnienia”. Chciałbym jednak wyraźnie  podkreślić, że czym innym jest obiektywnie liczony dystans np.  ekonomiczny wobec lepiej rozwiniętych gospodarek, a czym innym  jest wysiłek jego przełamywania i gotowość do nieustannego podejmowania  wyzwań związanych z nadrabianiem braków. Wydaje się,  że to właśnie ta postawa jest czymś, co może być uznane za element  politycznej i społecznej tożsamości środkowoeuropejskiej: jesteśmy  biedniejsi (słabsi), ale zrobimy wszystko, by się wydostać z tego położenia  i pokażemy, że potrafimy wygrać. 

Europa Środkowa ma charakter aspirujący, a nie rezygnacyjny. Nigdy  nie jest pogodzona z losem, o ile ten próbuje wyznaczyć jej drugorzędną  pozycję. Oczywiście, niekiedy ta sytuacja była źródłem szczególnego  kompleksu u niektórych części  elit państw środkowoeuropejskich, które  spoglądały na inne kraje i narody, jak  na centra, które należy niezgrabnie małpować.  Taka postawa zagrażała i zagraża podmiotowej tożsamości  naszych narodów. Równocześnie mamy na szczęście wystarczająco  dużo przykładów, kiedy modernizacja oznaczała w tej części Europy  budowę własnej siły i własnej konkurencyjności. Szczególnym przykładem  podmiotowej modernizacji, jako synonimu tworzenia Europy  Środkowej, był okres po I wojnie światowej, kiedy to we wszystkich  nowo powstałych państwach tej części kontynentu podjęto rozległe  programy tworzenia nowoczesnych instytucji publicznych, infrastruktury,  przemysłu, a także architektury i sztuki mające z jednej strony  podkreślić podmiotową przynależność do najbardziej rozwiniętego  świata, a z drugiej, stworzyć całościową wizję własnej tożsamości opisanej nowoczesnymi technikami2. Nie było to więc kopiowanie  wzorców centralnych, ale poszukiwanie swoich dróg wiodących  do wytworzenia własnej przewagi konkurencyjnej i własnego pomysłu  na samych siebie przy użyciu nowoczesnego języka, wyrazu wizualnego  oraz myśli technicznej. Po roku 1989, gdy ponownie pojawiła  się potrzeba szybkiej modernizacji w krajach Europy Środkowej  po zrzuceniu jarzma sowieckiego, niestety znaczna część elit przyjęła  postawę modernizacji naśladowczej o charakterze utrwalającym peryferyjność,  wedle której „rodzimość” oznaczała „wsteczność”, samodzielność  zaś była rozumiana jako balast, a nie jako zasób. 

Europa Środkowa powinna być zatem budowana poprzez odwołanie  do wielkiego programu „wybijania się na podmiotowość”, jakim  był wysiłek modernizacyjny po odzyskaniu niepodległości w roku  1918; dla niektórych państw wysiłek ten  przesunięty był w czasie aż do uzyskania  po raz pierwszy suwerenności po rozpadzie  Związku Sowieckiego. Ocena  i porównanie tych działań, analiza ich  silnych i słabych stron, krytyczne odniesienie ich do współczesności  jest najlepszym sposobem na poszukiwanie zakorzenienia dla tożsamości  środkowoeuropejskiej, wyróżniającej ją na tle innych części  Starego Kontynentu. 

Powyższe trzy wymiary znaczenia Europy Środkowej dla polskiej  polityki warto odnieść do współczesnych uwarunkowań i spróbować  wyciągnąć wnioski służące programowi działania na przyszłość. 

Jego naczelnym zadaniem powinno być wzmacnianie politycznej  podmiotowości państw środkowoeuropejskich – każdego z osobna,  ale i regionu jako całości. 

Inaczej mówiąc: w interesie Polski leży Europa Środkowa, jako regionalny  układ bliskiej współpracy silnych i zdolnych do podmiotowego  działania państw narodowych. Sprzeczne z naszym interesem jest  zarówno wytworzenie się „próżni geopolitycznej” w tej części Starego  Kontynentu, jak i sprowadzenie nas do roli imitacyjnych peryferii rozwojowych  uzależnionych od impulsów dochodzących z głównego nurtu  centralnego. Próżnia bowiem domaga się wypełnienia. Sytuacja, w której nie ma jasnych gwarancji podmiotowości regionu i stwarzane  jest wrażenie, iż może się on znajdować bądź to w „szarej strefie”  bądź już bardziej konkretnie w czyjejś strefie szczególnego interesu  („bliska zagranica”) jest egzystencjalnym zagrożeniem dla Europy  Środkowej. Wszak sąsiaduje z agresywnymi graczami o tendencjach  ekspansjonistycznych, każdy z nich realizuje je odmiennie z właściwym  sobie instrumentarium. Imitacyjna peryferyjność nie stanowi zagrożenia  istnienia, ale jest równie niekorzystna, gdyż trwale pozbawia  podmiotowości i wytwarza więzy zależności, które mają tendencję  do samoutrwalania się i rozchodzenia się z jednych pól (np. zależność  ekonomiczna) na inne (zależność kulturowa, rozwojowa, mentalna).  Regionalny układ współpracy jest możliwy do zbudowania pod  kilkoma warunkami. 

 Krzysztof Szczerski, Utopia europejska. Kryzys integracji i polska inicjatywa naprawy, Biały Kruk 2017, s. 187-192.