Tomasz Wandas, Fronda.pl: Przedterminowe wybory w Wielkiej Brytanii zakończyły się porażką dla premier Theresy May. Jakie będą tego konsekwencje dla jej rządu? Dla Wielkiej Brytanii? 

Prof. Kazimierz Kik, politolog: Myślę, że ten „sukces”, który Theresa May odniosła wygrywając wybory spowoduje konsekwencje, z którymi będzie musiała sobie poradzić. Samo niepowodzenie wyborcze nie jest aż tak wielką porażką, porażką jest niepowodzenie rządowe.

To znaczy?

Wśród tych ministrów, którzy przegrali w swoich okręgach wyborczych jest co najmniej pięciu członków rządu. Jest to podwójna klęska: klęska partii i klęska rządu.

Czy poszło wyłącznie o brexit?

Myślę, że nie chodziło tu wyłącznie o brexit. Zaskakujący sukces Corbyna, który był skazany jeszcze dwa miesiące temu na zagładę nie jest sukcesem tylko w kontekście brexitu. Praktycznie rzecz biorąc dużej różnicy pomiędzy Corbynem, a May nie ma. Corbyn chce łagodniejszego, miękkiego wyjścia (to znaczy, chce wyjść tak, aby zostać), May natomiast chce zdecydowanie wyjść.

Za sukcesem laburzystów stoi zatem coś jeszcze. Proszę zwrócić uwagę, że laburzyści pod kierownictwem Corbyna to anty-blairyści, czyli praktycznie w tym momencie jest to partia socjalistyczna.

Skąd ta zmiana?

Jest to zatem partia, która odeszła od swojego pierwotnego oblicza, które miała jeszcze niedawno za Tonyego Blaira. W tej chwili stali się oni odpowiednikiem hiszpańskiego Podemos czy niemieckiej Lewicy (Die Linke).

Co odzwierciedla ten wynik?

Wynik ten odzwierciedla to co dzieje się w całej Europie i w USA – jest to kryzys neoliberalnego mainstreamu konserwatywnego. Laburzyści to nie są już po prostu laburzyści, dziś są to radykalni socjaliści.

W Wielkiej Brytanii mamy do czynienia ze zmęczeniem neoliberalizmem. Można zadać pytanie czy przegrała to partia konserwatywna pani May, czy wygrała radykalna partia socjalistyczna Corbyna.

Co to zatem oznacza?

Neoliberalizm zachwiał się zatem w swojej kwaterze głównej. Przez Wielką Brytanię przeleciał w tej chwili wiatr, który przeleciał i przez Europę.

Jakie natomiast będą tego efekty?

Myślę, że będzie coraz to gorzej dla konserwatystów. Tak zwany „sukces” Theresy May odbiera jej inicjatywę polityczną w Wielkiej Brytanii, a nawet inicjatywę polityczną w rozmowach na temat brexitu. Oznacza to, że praktycznie inicjatywę w negocjacjach przejmuje Bruksela. To Bruksela będzie narzucała ton i warunki rozstania z Wielką Brytanią, a to z kolei w moim przekonaniu dodatkowo skompromituje konserwatystów, bo są teraz bez szans w starciu z Europą. To z kolei może stanowić paliwo dla kontestujących panią May laburzystów, którzy stworzą wrażenie, że jeśli to oni staliby na czele rządu, to negocjacje przebiegałyby zupełnie inaczej.

Dziękuję za rozmowę.