Tomasz Wandas, Fronda.pl: Jak od strony politologicznej można popatrzeć na rekonstrukcję jaką dokonał w rządzi premier Morawiecki?

 Prof. Kazimierz Kik, politolog: Patrząc szeroko na zaistniałe zmiany, można odnaleźć trzy podstawowe cele restrukturyzacji. Cel pierwszy został osiągnięty przez zmiany personalne w rządzie. Wydaje się, że doszło do „przetasowań”, ponieważ trzeba było dostosować gospodarcze sektory do realizacji reformy gospodarczej. Kompetencje w ramach rządu zostały dopasowane tak, by móc zrealizować zamierzania ekonomiczne na 2018r. Najważniejsza zmiana jaka się dokonała, to niedawna modyfikacja na stanowisku premiera. Moim zdaniem, to najkorzystniejsza przemiana, jeśli chodzi o wizerunek rządu. Co do pozostałych zmian, to tak naprawdę nie wiadomo, czy stał za mini sam premier, czy kierownictwo Prawa i Sprawiedliwości. Mateusz Morawiecki z całą pewnością miał jednak wpływ na obsadę resortów gospodarczych.

Jaki był drugi cel zmian?

Drugim celem zmian było wyciszenie konfliktów, które pojawiły się wewnątrz formacji rządzących i które zaczynały stopniowo narastać. Zbliżające się lata 2018/2019 to okres wyborczy, stąd uspokojenie niezgodności jest w sposób szczególny pożądane. W czasie poprzedzającym kampanię wyborczą potrzebna jest zmiana wizerunku oraz wyeliminowanie sporów.

Co ma pan na myśli?

Problemy te pojawiły się pomiędzy niektórymi ministrami (mowa głównie o Ministrze Macierewiczu oraz w pewnym stopniu o Ministrze Waszczykowskim) a urzędem prezydenta. Można mieć jednak wątpliwości, czy naniesione zmiany w składzie rządu zaradzą temu problemowi.

Czy teraz można powiedzieć, że konflikt ten został rozwiązany?

Konflikt nie dotyczył tylko i wyłącznie ministra Macierewicza i prezydenta. Nie ma gwarancji, że nowy Minister Obrony Narodowej będzie skłonny do realizacji aspiracji Andrzeja Dudy. Urząd przeszedł z rąk człowieka najbliższego panu Jarosławowi Kaczyńskiemu, w ręce najbliższego współpracownika pana Kaczyńskiego. Efektem tego było nie przyjęcie przez Ministra Szczerskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych (podejrzewam, że jest to w pewnym sensie zdystansowanie się prezydenta od zmian personalnych w rządzie).

Wspominał Pan jeszcze o trzecim celu rekonstrukcji, na czym miałby on polegać?

Celem trzecim było wygaszenie nastrojów społecznych, które wstrząsane były błędami w polityce poszczególnych Ministrów. Chodzi głównie o pana Szyszko i pana Radziwiłła. W pierwszym przypadku, zaistniałe problemy miały nie tylko wewnętrzny, ale również zewnętrzny wymiar, ponieważ dotyczyły relacji z Unią Europejską.

Czy cel ten został osiągnięcty?

Moim zdaniem, powyższy cel został spełniony. Napięta atmosfera wewnątrz kraju, w środowisku lekarskim, zostanie przynajmniej w jakimś sensie rozładowana. Jeżeli chodzi o odejście pana Szyszko, być może stworzy ono możliwość wygaszenia konfliktu między rządem a instytucjami unijnymi w sprawie Puszczy Białowieskiej.

Dobrze, ale czy przeprowadzone zmiany w rządzie spełnią te trzy cele?

Moim zdaniem, przeprowadzona roszada, nie zapewni osiągnięcia wszystkich trzech celów. Czas pokaże, jak będzie rysowała się współpraca między ośrodkiem prezydenckim a ośrodkiem rządowym. Wydaje się jednak, że sytuacja mimo wszystko będzie dużo lepsza niż dotychczas, ponieważ na czele rządu stoi osoba, która bardzo dobrze współgra mentalnie, osobowościowo i kompetencyjnie z panem prezydentem. Jest szansa na stworzenie dwuosobowego, zgranego, zgodnego filaru współrządzenia Premier – Prezydent, a nawet trzyosobowego, mając także na uwadze wicepremier Beatę Szydło.

Na ile prawdopodobny jest taki scenariusz?

Taki bieg rzeczy jest możliwy, jeżeli zostanie zachowany i rozwijany między tymi osobami zaczątek współpracy, który już ma miejsce, oraz jeżeli nie pojawią się większe rozbieżności.

Prawdę mówiąc, największy sukces przy restrukturyzacji rządu odniósł Jarosław Kaczyński. Rząd składa się w newralgicznych punktach (Ministerstwo Obrony Narodowej, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych) z najbliższych współpracowników Jarosława Kaczyńskiego, którym całkowicie ufa. W tej chwili, ścisłe kierownictwo Prawa i Sprawiedliwości, powinno zgodnie współpracować z premierem, ponieważ jego zwycięstwo jest zwycięstwem formacji.

Jakie będą owoce tych zmian?

Moim zdaniem, restrukturyzacja polepsza wizerunek polskich polityków. Na czele rządu, stoi człowiek dobrze widziany przez mainstream europejski a jednocześnie partner elit gospodarczych w Polsce. Jest szansa na wygaszenie nieufności biznesu polskiego i europejskiego do rządu Prawa i Sprawiedliwości. Sam Morawiecki należy do mainstreamu liberalnego, europejskiego, z tym że jest to człowiek, który jest liberałem o bardzo dużym poczuciu socjalnym. Restrukturyzacja rządu jest kompromisem, który jednak nie zadowala wszystkich. Każdy musiał z czegoś zrezygnować. Ten kompromis rozbraja pewne „miny”, które mogłyby „wybuchnąć” w okresie przedwyborczym i stwarza nadzieję samą osobą premiera i jego planem gospodarczym na osiągnięcie kolejnego sukcesu. Wszyscy otaczają premiera czułą opieką, szczególnie kierownictwo Prawa i Sprawiedliwości, tego nie da się nie zauważyć.

Wielu obserwatorów, zastanawia się kim jest nowy szef MSZ-u Jacek Czaputowicz i czy będzie on mocnym Ministrem Spraw Zagranicznych. Czym Pana zdaniem powinien różnić się od swojego poprzednika?

Powinien się różnić i rzeczywiście różni się bardziej pragmatycznym podejściem do polityki zagranicznej. Pan Waszczykowski – bardzo dobry dyplomata, myślał kategoriami bardziej ideologicznymi. Nie ujawniały się one rażąco, jednak sam minister był bardzo dogmatyczny w sowim postępowaniu. Pan Czaputowicz jest naukowcem, teoretykiem, ale jednocześnie posiada określoną orientację polityczną, tożsamą z poglądami formacji rządzącej. Mimo wszystko nie jest on ideologiem. W moim przekonaniu, z tego powodu może stanowić bardzo mocną stronę polityki Morawieckiego. Polityka zagraniczna, a polityka europejska zwłaszcza, opiera się na gospodarce. Fakt, że na czele MSZ-u nie staje polityk, a pragmatyczny naukowiec, stwarza o wiele większe możliwości dla działań podejmowanych przez premiera Morawieckiego w polityce europejskiej. Pan Czaputowicz może być bardzo użyteczny jako specjalista w zakresie dyplomacji. Skoro polityka opiera się w główniej mierze na gospodarce, to na czele rządu staje premier ekonomista, finansista i ma u boku nie polityka, który próbuje realizować swoje aspiracje, ale osobę, która będzie uzupełnieniem i instrumentem polityki europejskiej premiera. Pan Czaputowicz jest bardzo dobrze przygotowany merytorycznie. Dotąd miał różnie funkcje, zawsze użyteczne, utylitarne, w żadnej z nich nie próbował być politykiem samodzielnym, dlatego jest bardzo dobrym instrumentem działania premiera na odcinku polityki europejskiej.

Czy Pana zdaniem, pan Czaputowicz załagodzi konflikt między Polską a Brukselą? Słyszymy jego pierwsze wypowiedzi, które wydają się być pro-europejskie, delikatne i wyważone...

Tak, ponieważ jest on pragmatykiem a nie ideologiem, dlatego będzie działał łagodząco. Razem z premierem Morawieckim stanowią team, który stwarza nadzieję na uregulowanie stosunków z Unią Europejską. Obaj nie są ideologami. Jeden z nich jest ekonomistą, finansistą a drugi jest specjalistą od stosunków międzynarodowych. Finansista ma do dyspozycji bardzo dobrego specjalistę od dyplomacji. Nie mogło być lepiej.

Pojawiają się komentarze, że pan Jacek Czaputowicz został szefem MSZ-u, tylko po to, aby przytakiwać prezydentowi, który ma mieć znacznie więcej do powiedzenia w sprawach międzynarodowych. Czy Pana zdaniem jest to prawda? Czy są to komentarze wyssane z palca?

Myślę, że rezygnacja prezydenckiego ministra do spraw zagranicznych z fukcji jest formą zdystansowania się prezydenta od kierowania dyplomacją. Zmiany te pokazują, że prezydent zdaje sobie sprawę, że nie osiągnie w pełni swoich celów i że nie przejmie w pełni kontroli na wpływami związanymi z polityką zagraniczną. W tej sytuacji, ta zmiana jest kompromisem pomiędzy stanowiskami stron. Prezydent Duda nie uzyskał wiele, jednak odejście pana Macierewicza było po jego myśli. Osoba nowego Ministra Spraw Zagranicznych stwarza możliwość pośredniego wpływania prezydenta na politykę zagraniczną. Istnieje niepisane porozumienie między premierem Morawieckim, a prezydentem Dudą. W tej sytuacji nowy Minister Spraw Zagranicznych, prawdopodobnie będzie harmonijnym sworzniem pomiędzy jedną i drugą stroną.

Czy można powiedzieć, że premier rośnie w siłę?

Nie, nie rośnie w siłę lecz poszerzają się jego kompetencje i wpływ na sprawy polityki.

Czy prezydent mam mocniejszą pozycję, niż miał ją przed rekonstrukcją?

Tak, prezydent powoli wychodzi z cienia. Myślę, że ze strony władz Prawa i Sprawiedliwości jest pewna zgoda na zwiększenie kompetencji pana prezydenta. Oczywiście, nie ma tu zgody na rewolucyjny postęp w tej dziedzinie, lecz jest pewne przyzwolenie, na zwiększenie pola działania pana prezydenta, chociaż jego aspiracje sięgają dalej. 

Dziękuję za rozmowę.