Ekonomia, gospodarka, geopolityka-to trzy podstawowe tematy, które dominować będą na dzisiejszym szczycie Inicjatywy Trójmorza organizowanym w Bukareszcie. Dwunastu przedstawicieli państw Europy środkowo-wschodniej zbierze się, by debatować na temat... I tutaj należy postawić znak zapytania. Jakie tematy zdominują dzisiejszy szczyt i czy doczekamy się realnych konsekwencji wynikających ze spotkania? O tym rozmawiałem z profesorem Kazimierzem Kikiem, politologiem i publicystą.

Marcin Jan Orłowski, Fronda.pl: Panie Profesorze, rozpoczynający się w Bukareszcie szczyt Trójmorza w oficjalnych zapowiedziach jest spotkaniem o podłożu ekonomicznym. W świetle ostatnich wydarzeń w Parlamencie Europejskim powinniśmy chyba dostrzegać aspekty polityczne?

Prof. Kazimierz Kik: Przede wszystkim trzeba podkreślić, iż inicjatywa Trójmorza znajduje się pod patronatem amerykańskim. W związku z tym na pewno trzeba doszukiwać się podłoża geopolitycznego.

Trzeba również zauważyć, że jest to 12 państw, które są członkami Unii Europejskiej, a więc nie można mówić, iż jest to inicjatywa skierowana przeciwko Brukseli. Jeśli zatem chcemy mówić o Trójmorzu jako, sojuszu państw, to raczej nakierowanym na czynnik równoważący obecną dominację państw Europy zachodniej. To one narzucają kształt i kierunek procesów integracyjnych, nie licząc się z aspiracjami Europy środkowo-wschodniej.

Na Trójmorze należy patrzeć również pod względem geopolitycznym. To ma być podmiot równoważący przeciwko Francji, Niemcom i Brukseli. Jest to ważne zwłaszcza w związku ze zbliżającą się debatą na temat przyszłej reformy Unii Europejskiej.

Na początku rozmowy wspomniał Pan o "geopolityce", czyli oprócz polityki należy doszukiwać się aspektów gospodarczych w dzisiejszym szczycie?

Oczywiście, jest to również inicjatywa gospodarcza. W tym wypadku, po raz kolejny, trzeba powrócić do tego aspektu równoważenia. Nie można stworzyć znaczącej siły, jeśli nie będzie się miało potencjału ekonomicznego.

Jednym z podstawowych celów inicjatywy jest stworzenie infrastruktury gospodarczej, a zwłaszcza komunikacyjnej i energetycznej. Na tej podstawie można w przyszłości zwiększać potencjały ekonomiczne, liczące się w ramach Unii Europejskiej.

I w tym również występuje jeszcze jeden aspekt gospodarczo-polityczny. Trzeba bowiem pamiętać, że głównym graczem w inicjatywie Trójmorza są Stany Zjednoczone. Amerykanie są bezpośrednio zainteresowani wpływami w tej części Europy.

W tym wypadku USA są zaangażowane w Trójmorze m.in. ze względu na swój wkład w budowanie niezależności energetycznej państw Europy środkowo-wschodniej. Odbywa się to poprzez tworzenie infrastruktury pozwalającej na dostarczanie LNG, czyli gazu łupkowego, który transportowany byłby m.in. do portu Świnoujście. Kolejnym etapem byłoby transportowanie tegoż gazu szeregiem gazociągów z północy na południe Europy.

Kilka dni temu internet obiegł wywiad z prof. Zybertowiczem, w którym główną tezą było utworzenie na podstawie Trójmorza tzw. Planu B dla Europy. Sojusz państw Europy-Wschodniej miałby utworzyć alternatywę dla UE. Czy Pana zdaniem coś takiego jak Plan B jest w ogóle możliwe?

Zdecydowanie, nie ma alternatywy dla Unii Europejskiej. Nie można stworzyć wewnątrz Unii alternatywy dla Francji i Niemiec. Nie możemy się łudzić, że coś takiego uda się stworzyć.

Nie ma czegoś takiego jak Plan B. Europa będzie albo zjednoczona, albo podzielona.

Trzeba pamiętać, dzisiaj polityka opiera się na gospodarce. To procesy ekonomiczne są fundamentem współczesnej polityki. Jeżeli patrzymy pod tym kątem to nie ma żadnej alternatywy dla Unii Europejskiej, a przede wszystkim dla roli i znaczenia w Unii, Francji i Niemiec.

Wszystkim nam oczywiście zależy na tym, by Polska stała się partnerem dla tych państw, a stanie się to dopiero wtedy, gdy uda się nam zaktywizować sąsiadów. Musimy być inicjatorem, głównym graczem w porozumieniu gospodarczym, którego celem będzie podniesienie konkurencyjności gospodarek Europy środkowo-wschodniej.

Tylko w ten sposób można stworzyć jakiś Plan B. Trójmorze musi być jednak już wtedy znaczącym podmiotem ekonomicznym i co ważne, tego nie osiągniemy prowadząc politykę przeciwko Niemcom i Francji. Inicjatywa musi być w zgodzie z tymi państwami.

Dziękuję za rozmowę.