Portal Fronda.pl: Lewicowe media podają, jakoby prezydent Barack Obama chciał ukarać prezydenta Andrzeja Dudę i odmówił spotkania z nim.

Prof. Karol Karski, PiS: W Stanach Zjednoczonych odbędzie się wielostronna konferencja. Przy wszystkich proporcjach nas dotyczących chodzi o szczyt nuklearny, dotyczący zasadniczo państw mających dostęp do technologii nuklearnych, wojskowych i cywilnych. Mówiąc oględnie, nie jesteśmy w tym zakresie potęgą. Może być to przyczynek do zrozumienia sytuacji, z którą mamy do czynienia. Nie dajmy się zwariować. Radosław Sikorski mniej więcej raz na miesiąc latał do Stanów Zjednoczonych, ale jego odpowiednik, sekretarz stanu USA, wcale się z nim za każdym razem nie spotykał. Można wręcz odnotować, że miało to miejsce w mniejszości przypadków.

A zatem wykorzystywanie tej sprawy do przedstawiania Polski jako pariasa na arenie międzynarodowej jest całkowitym nadużyciem?

Wydaje się, że tak. Tracimy z pola widzenia, że jest to przedsięwzięcie wielostronne. Dojdzie zapewne do jakiejś krótkiej wymiany zdań między prezydentem Polski a prezydentem Stanów Zjednoczonych, natomiast dłuższe spotkanie byłoby wyrazem czegoś bardzo szczególnego.

Prof. Krzysztof Szczerski informował, że prezydent Duda zamierza wykorzystać szczyt nuklearny do przeprowadzenia rozmów na temat nadchodzącego szczytu NATO w Warszawie. To dobra do tego okazja?

Szczyt Bezpieczeństwa Nuklearnego to szczyt państw, które mają największe znaczenie na świecie. Dostęp do technologii nuklearnych jest jakimś miernikiem siły i bogactwa. Na spotkaniu będą też przedstawiciele państw nienuklearnych, co wynika z konstrukcji układu o nierozpowszechnianiu broni jądrowej. Jest to na pewno dobre miejsce do rozmów. Trzeba zarazem pamiętać, że świat dyplomacji nie jest tak skonstruowany, iż podaje się zawsze wszystkie informacje - zwłaszcza z zakresu polityki bezpieczeństwa - z góry. Jedynie Lenin mówił cynicznie, że dyplomacja powinna być jawna … i stosował to do działań swoich poprzedników, ale już nie do swoich. W Stanach Zjednoczonych dyplomacja jest o wiele bardziej sformalizowana niż w Unii Europejskiej, gdzie jest miejsce na spotkania ad hoc, ale naprawdę nigdy nie podaje się z wyprzedzeniem szczegółowych informacji, kto spotka się z kim i o czym będzie rozmawiał.

Wiemy jednak, że prezydent Duda ma spotkać się z prezydentem Turcji.

Turcja jest bardzo ważnym państwem w polityce globalnej i europejskiej. Pamiętajmy, że jest to druga natowska armia. Turcja przez wiele lat była państwem frontowym NATO, jeszcze w czasach zimnej wojny. Teraz odgrywa bardzo znaczącą rolę w kryzysie imigracyjnym. Ankara jest bardzo ważnym partnerem NATO, Unii Europejskiej i Polski. Chce odgrywać – i odgrywa – w coraz większym stopniu rolę mocarstwa regionalnego. Prezydent Erdogan jest jednym z najważniejszych światowych przywódców i bez wątpienia warto z nim rozmawiać.

Jak Turcja może zapatrywać się na polskie postulaty wzmocnienia wschodniej flanki NATO?

Wydaje się, że jest dla Turcji korzystne, by nie była jedynym państwem mogącym potencjalnie stawić czoła różnym – politycznym i militarnym - działaniom rosyjskim. Spory, w tym wojny, rosyjsko-tureckie były stałym elementem polityki międzynarodowej minionych wieków. Z geopolitycznego punktu widzenia niewiele się zmieniło. Turcja może być zainteresowana utrzymaniem pokoju w tym zakresie. Trzeba przy tym docenić także kwestie ekonomiczne. Turcja jest bardzo istotną gospodarką, potencjalnie dużym partnerem w tej sferze i rynkiem zbytu. Wzajemne relacje w tym zakresie mogą być dla nas bardzo korzystne.

Przy okazji rzekomej odmowy prezydenta Obamy prezydentowi Dudzie media lewicowe przekonują, że spór o Trybunał Konstytucyjny wpłynie na efekty warszawskiego szczytu NATO. Podziela pan profesor tę obawę?

Autorzy tych dywagacji stają się śmieszni w swojej bezradności. Mówią różne rzeczy nie mając odpowiedniej wiedzy i nie posiadając żadnych możliwości sprawczych. Nie są wiarygodni. Jedynie, co im pozostało, to biegać do Brukseli i, jak kapryśne dzieci, skarżyć się, że Marysia bawi się ich misiem lub wrzuciła pod szafę ich samochodzik.

Stany Zjednoczone nie będą więc w swoich decyzjach dotyczących bezpieczeństwa Polski i NATO kierować się rzekomymi problemami polskiej demokracji?

Polska jest demokracją i pozostanie demokracją. Panują w naszym kraju rządy prawa. Z punktu widzenia świata jesteśmy państwem niemal wzorcowym. Oczywiście, nikt nie jest doskonały. Nawet w Stanach Zjednoczonych mają obecnie miejsce spory dotyczące składu Sądu Najwyższego. Różnego rodzaju niejasności tego rodzaju pojawiały się też w innych ustalonych demokracjach, na przykład we Włoszech. Pan Petru powiedzą sobie coś z panem Schetyną przechodząc korytarzem lub przez ulicę, a następnie powtarza to kilka gazet, w których nie można znaleźć nawet jednej pozytywnej informacji na temat działań tego rządu… To nie ma żadnego przełożenia na rzeczywistość. Ci ludzie muszą ponarzekać. Albo nigdy nic nie znaczyli, a teraz mają jakieś aspiracje, albo odwrotnie: Znaczyli wiele, a teraz nie mogą wydobyć się z frustracji. Mogą tylko biegać do swoich dawnych protektorów i się skarżyć. Świat portali społecznościowych i mediów nie tworzy rzeczywistości: Nawet, jeżeli powtórzą coś tysiąc razy, nie stanie się to prawdą. 

Rozmawiał Paweł Chmielewski