Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko wyraźnie potępił atak na polski konsulat w Łucku, a Służba Bezpieczeństwa Ukrainy wystosowała komunikat, w którym wskazuje na możliwość rosyjskiej prowokacji. Jak możemy przeczytać w komunikacie: „Prowokacje przeciwko Rzeczpospolitej Polskiej, które zdarzają się na Ukrainie, są wygodne wyłącznie jednej stronie, Federacji Rosyjskiej, której »charakter pisma« widoczny jest z daleka”. O komentarz w sprawie ataku w Łucku poprosiliśmy eurodeputowanego PiS prof. Karola Karskiego.

 

Co możemy powiedzieć po wydarzeniach w Łucku? Czy rzeczywiście mogła to być rosyjska prowokacja mająca skłócić Polskę i Ukrainę?

Tak naprawdę nie wiemy jeszcze dokładnie, co tam się stało. W tej sytuacji musimy mieć świadomość, że Ukraina nie jest państwem stabilnym i bezpiecznym. Nie jest to państwo, które funkcjonuje tak, jak inne kraje europejskie, ale jest w zupełnie innym położeniu, pozostając w konflikcie zbrojnym z Federacją Rosyjską. Jakkolwiek by tego nie nazywać, znaczna część Ukrainy jest obecnie zajęta przez rosyjskie jednostki wojskowe. Rosjanie oczywiście próbują się od tego odciąć, gdy złapani za rękę przekonują wszystkich, że to nie ich ręka. Jednak bez wątpienia przez tę sytuację Ukraina nie jest w tej chwili prawidłowo funkcjonującym i bezpiecznym państwem.

Co możemy na tę chwilę powiedzieć o zdarzeniach w Łucku? Na co w tej sprawie wypada zwrócić uwagę?

Trudno powiedzieć, co się dokładnie wydarzyło w Łucku. Faktem jest jednak, że to na stronie ukraińskiej ciąży obowiązek zapewnienia bezpieczeństwa placówek dyplomatycznych i konsularnych. Należy tym samym oczekiwać, że Ukraina jak najszybciej wyjaśni przyczyny ataku.

Na razie usłyszeliśmy od tamtejszej Służby Bezpieczeństwa, że mogła to być rosyjska prowokacja.

Oczywiście takie stwierdzenie nasuwa się na myśl jako pierwsze, ale prawda jest taka, że cokolwiek by się nie wydarzyło, strona ukraińska mówiłaby właśnie w ten sposób. Dlatego też wypadałoby, żeby Ukraina przedstawiła dowody na poparcie tej teorii, które wskazałyby, jaki był mechanizm tej prowokacji.

Jaka powinna być reakcja na ten atak? Co robić, by zapobiegać takim wydarzeniom w przyszłości?

Należałoby wzmocnić ochronę placówek dyplomatycznych i konsularnych na terenie Ukrainy. Poza tym pozostaje liczyć na to, że Ukraina zidentyfikuje i ujmie sprawców tego zamachu.

Zakładając, że rzeczywiście mieliśmy do czynienia z rosyjską prowokacją, czy myśli Pan, że takie działania Rosji rzeczywiście mogłyby doprowadzić do pogorszenia stosunków polsko-ukraińskich?

Myślę, że takie prowokacje nie mają wielkiego wpływu na stosunki między Polską i Ukrainą. Mieliśmy w ostatnim czasie do czynienia z podobnymi prowokacjami, m.in. niszczeniem polskich pomników, czy polskich miejsc pamięci na Ukrainie. Wtedy też zawsze wskazywano jako sprawców Rosjan, jednak również nie przedstawiono na to dowodów. Trzeba jednak mieć świadomość, że jeżeli te prowokacje rzeczywiście były przygotowywane przez rosyjskie służby, zidentyfikowanie i ujęcie sprawców mogło być bardzo trudne.

Nie ma jednak pewności co do tego, że mieliśmy do czynienia z rosyjską prowokacją?

Nie jest to wykluczone, ale powody mogły być też inne. Pamiętajmy o tym, że Łuck to jednak zachodnia część Ukrainy, państwo ukraińskie sprawuje pełną kontrolę nad tą częścią swojego terytorium. Teza o rosyjskiej prowokacji oczywiście sama się nasuwa, jednak nie można z miejsca rozgrzeszać wszystkiego, co wydarzy się na Ukrainie przeciw Polakom gołosłownym stwierdzeniem o rosyjskiej prowokacji. Ukraińcy są zobowiązani z jednej strony do zapobiegania podobnym wydarzeniom, a z drugiej do zidentyfikowania i pojmania sprawców, jeśli już do ataku dojdzie. Dlatego też czekamy na wyjaśnienie tej sprawy, wtedy też będzie można na sto procent stwierdzić, co się tam wydarzyło.

Bardzo dziękujemy za rozmowę.