Fronda.pl: Wybory 4 czerwca 1989- czy jest to rocznica, którą powinniśmy świętować?

Prof. Jan Żaryn: Bezwzględnie tak. To jest bardzo ważne wydarzenie z naszej historii. Choć może być ono różnie oceniane. Szczególnie jego skutki mogą być oceniane nie do końca pozytywnie. To wydarzenie mogło być dużo rozsądniej, zgodnie z regułami demokracji, wykorzystane. Jednak bez wątpienia podczas tych niedoskonałych, bo nie demokratycznych wyborów, społeczeństwo potrafiło wydobyć się z kleszczy, które istniały w kontrakcie okrągłego stołu. Kleszczy, w które wpadła strona solidarnościowa. Społeczeństwo zdołało, w sposób jednoznaczny, negatywnie wypowiedzieć się na temat władzy komunistycznej. Tym byli zaskoczeni sami komuniści, jak również strona solidarnościowa. Można powiedzieć, że społeczeństwo dokonało przyspieszenia wbrew okrągłemu stołowi, a nie tylko i wyłącznie za jego przyczyną.

Dziś w Polsce goszczą przywódcy wielu państw, biorą udział w oficjalnych obchodach. Jakie ma to znaczenie dla Polski?

Niewątpliwie wizyta przywódców państw z różnych stron świata jest czynnikiem sprzyjającym upamiętnianiu, i ewentualnej refleksji ze strony tychże przedstawicieli państw. Pytanie jak oni będą chcieć przeżywać naszą historię? Tego oczywiście nie wiem. Natomiast niewątpliwie zjawiskiem niepokojącym są sygnały płynące ze strony państwa polskiego, a raczej wyższych rządzików państwa polskiego, starające się zinterpretować wydarzenia jakie doprowadziły do 4 czerwca, i po tej dacie, jako wspólny wynik działań dwóch dobrych stron, które się spotkały, czyli strony komunistycznej i solidarnościowej. To nie jest prawda historyczna! Prawdą historyczna jest to, że komuniści przyparci do muru próbowali, zachowując jak najwięcej władzy, uchronić się przed zbyt daleko idącymi negatywnymi skutkami kryzysu politycznego, gospodarczego, społecznego, w który wtrącili jak do więzienia naród polski. Szczególnie po 13 grudnia 1981 roku. To, że plan ten okazał się nie do końca perfekcyjny nie jest to zasługą komunistów, ale bardziej społeczeństwa, które próbowało się z tego kontraktowego uścisku wyzwolić.

Coraz częściej kreowany jest obraz, że kluczowym wydarzeniem jakie doprowadziło do upadku komunizmu to upadek muru berlińskiego. W jakiej mierze dzisiejsze obchody wpłyną na zmianę tego wizerunku? Czy świat przypomni sobie, że to w Polsce rozpoczął się proces upadku komunizmu?

Mam nadzieję, że taki jest przede wszystkim cel polskiej dyplomacji i prezydenta Komorowskiego. By odczytywano na nowo przyczynowo- skutkowy splot wydarzeń, które doprowadziły do zniszczenia komunizmu. Choć trzeba sobie powiedzieć, że bez wątpienia ta droga, którą przeszliśmy jest drogą bardzo indywidualną. Powinna być ona dobrze przeanalizowana przez nas samych, Polaków. Ile straciliśmy, ile zyskaliśmy, jak wykorzystaliśmy ten czas?

Oczywiście powinniśmy równocześnie bardzo mocno zadbać o wizerunek zewnętrzny. Z różnych powodów został on przez nas nie dopracowany. Jednym z tych powodów jest bez wątpienia degradacja potencjalnych autorytetów, które mogły ukazywać pozytywny wizerunek Polski na zewnątrz. To utrudnia nam jednoznaczny komunikat, jaki moglibyśmy nadawać na zewnątrz, mówiąc o naszej drodze, która prowadziła do, miejmy nadzieję, że ostatecznego, obalenia komizmu na terenie Europy Środkowo-Wschodniej. Mam tu na myśli przede wszystkim uwikłania Lecha Wałęsy. Jego postać nie ułatwiała, ale utrudniała pokazywanie Polski na zewnątrz. Czasy rządu Mazowieckiego, które okazały się nie tylko czasami reformy Balcerowicza, ale także bardzo wielu zaniechań czy też gier politycznych, w których samo społeczeństwo, także za sprawą tego rządu miało stawać się, i stawało się, przedmiotem, a nie podmiotem. Te błędy niewątpliwie utrudniają także nam samoidentyfikację z 4 czerwca 1989 roku.

Rozmawiała Agata Bruchwald