Tomasz Wandas, Fronda.pl: Jaki jest cel uchwały, która z pańskiej inicjatywy trafiła do Senatu? Na ile się Pan utożsamia z tym projektem?

Prof. Jan Żaryn, senator IX kadencji: Jestem historykiem, a równocześnie senatorem. W związku z tym, w ramach moich kompetencji, staram się dbać o to, aby nie „przegapić” ważnych rocznic czy wydarzeń. Polityka historyczna  prowadzona jest dziś praktycznie przez wszystkie instytucje państwowe, m.in. przez Sejm i Senat. Jedną z form oddziaływania na społeczeństwo jest projektowanie uchwał. Na pewno projekt, który złożyłem jest mój osobisty, stąd utożsamiam się z nim w 100%.

Media takie jak Tok FM czy Newsweek twierdzą, że ustawa ta zaogni spor polsko-żydowski, kreują Pana na "propagandystę". Czy chciałby się Pan do tego odnieść?

W jakim sensie przedstawiają mnie jako „propagandystę”?

Ciężko powiedzieć, o co im chodzi, naprawdę. Co nie zmienia faktu, że takie słowo względem Pana osoby zostało przez te media użyte.

Dla mnie najistotniejsze jest to, że przekazałem w tym projekcie uchwały informacje i interpretacje w mojej ocenie jak najbardziej prawdziwe.

Które z informacji w niej zawartych uważa Pan za najważniejsze?

Do najważniejszych informacji, które znalazły się w tej uchwale należy podkreślenie, że w 1968 roku doszło przede wszystkim do ruchu młodzieży, która domagała się wolności. Ruch ten nie był zorganizowany, protestująca wtedy młodzież nie miała przywódców, liderów. Po czasie wykreowali się oni sami w ruchu sprzeciwu wobec działania władz po jej decyzji o zdjęciu „Dziadów” Adama Mickiewicza.

Co było fundamentem tego ruchu?

W fundamencie tego ruchu był sprzeciw młodzieży przeciwko reżimowi, który po raz kolejny odbierał Polsce i Polakom wolność. Przede wszystkim wydarzenie to trzeba powiązać z obchodami Wielkiej Nowenny przed Millenium Chrztu Polski. Wbrew ówczesnej propagandzie, wydarzenie to połączyło rzesze nie tylko starszych osób, ale przede wszystkim młodych, energicznych Polaków. Uczestnicy tego wydarzenia, szczególnie w Warszawie w 1966 roku doskonale o tym wiedzieli, stąd nabrali dodatkowego poczucia siły, wzajemnej odpowiedzialności.

Dlaczego łączy Pan ten fakt z tym co wydarzy się w 1968roku?

Dlatego, że ci sami młodzi ludzie, którzy wtedy wiwatowali na cześć Prymasa, ci sami, którzy starli się w 1966 roku z ZOMO, wystąpili przeciw zdjęciu „Dziadów” ze sceny.

Godny podkreślenia jest także fakt, że ten ruch młodzieży wpisywał się w polską tradycję wolnościową. Ta spontaniczna reakcja młodzieży zyskała wsparcie ze strony starszego pokolenia inteligencji, naukowców, literatów, biskupów. To jest główny, na ogół niewidoczny w opinii międzynarodowej, wymiar marca 1968 roku. Dotychczas fakt ten był spychany na margines, dziś przyszła pora, aby wydobyć go z tego zakamarka, do którego był spychany.

Dlaczego jest w zakamarku?

Ten ruch młodzieży, został „przykryty” równoległym wydarzeniem, którym była frakcyjna walka komunistów. W tej walce polscy komuniści, z ewidentnym przyzwoleniem Moskwy, po raz kolejny wydobyli narzędzie antyżydowskie do załatwiania swoich interesów. Aparat władzy komunistycznej prowokował ludzi do zachowań antyżydowskich, gdyż chciał się jak najszybciej pozbyć Żydów ze stanowisk administracyjnych, państwowych. W latach późniejszych komuniści podjęli próbę zmuszenia Żydów do opuszczenia Polski.

Skąd jednak wzięła się niechęć części społeczeństwa polskiego do Żydów?

Niechęć znacznej części społeczeństwa polskiego do Żydów brała się z tego, iż po wojnie bez wątpienia znaczna część społeczności żydowskiej wsparła komunistów, a nawet znalazła się w aparacie władzy, szczególnie w tym najbardziej znienawidzonym aparacie, czyli w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego, w prokuratorach, sądach, w propagandzie, cenzurze. Ta stalinowska Polska Ludowa tak zionęła nienawiścią do wszystkiego co polskie i niepodległościowe w latach 1954-1956, że siłą rzeczy Żydzi byli przez Polaków postrzegani jako współsprawcy kolejnego dla Polski nieszczęścia zaakceptowanego przez zachodnie demokracje, które nic z tego nie rozumiały i w Polsce nie interweniowały na rzecz naszej niepodległości i prawa wolności. Wydobycie tego, już lekko „przyschłego” w pamięci obrazu roli Polaków pochodzenia żydowskiego w aplikowaniu nam, przenoszeniu w sposób brutalny komunizmu w latach 1944 -1956 zostało w 1968 roku przypomniane nota bene przez komunistów, którzy sami uczestniczyli w stalinowskich czystkach kierowanych przeciwko środowiskom polskich niepodległościowców. Główny sprawca wydarzeń marcowych w tym antyżydowskim aspekcie, generał Moczar sam był w czasach stalinowskich szefem wojewódzkiego urzędu bezpieczeństwa publicznego w Łodzi. Inaczej mówiąc morderca Polaków, nagle w 1968 roku doszedł do wniosku, że może pomachać tą antyżydowską frazą by zrzucić winę za stalinizm tylko i wyłącznie na ludzi pochodzenia żydowskiego, mimo że rzecz jasna rzeczywistość była o wiele bardziej skomplikowana.

Z kolei to używanie antyżydowskich stereotypów, mitów połączonych z prawdą w celu dyskredytacji w tym przypadku Polaków pochodzenia żydowskiego, było powszechnym narzędziem w rękach komunistów.

Dlaczego co rusz komuniści używali tego narzędzia?

Używanie tego narzędzia spowodowane było tym, by z jednej strony rozruszać antyżydowskie emocje w narodzie polskim, a z drugiej strony by być beneficjentem stłumienia tych emocji wobec świata zewnętrznego, który miał otrzymać informację, że to Polska i Polacy są antysemitami, których trzeba trzymać najlepiej w więzieniu komunistycznym, by nikt przynajmniej nie czuł potrzeby wstawiania się za takim narodem.

Czym w istocie była Polska w 1968 roku? Wnioski, jakie wyciągają wspomniane przeze mnie wcześniej lewackie media sugerują, że zdaniem Pana Senatora Polska w 1968 roku nie istniała, stad ludzie urodzeni w tych latach nie są Polakami…

Pierwsza część przytoczonego przez pana zdania jest prawdziwa, druga fałszywa. Ja urodziłem się w 1958 roku i uważam się za Polaka, i jest to niezależne czy urodziłem się w PRLu czy nie. W ogóle tego typu nielogiczne, stawiające wszystko na głowie twierdzenia są dyktowane (jak sądzę) tylko w złej wierze, w złych intencjach. Natomiast nie ma cienia wątpliwości, że władza komunistyczna została w 1944 i 1945 roku Polsce narzucona. W ciągu kolejnych lat, dziesięcioleci znalazła się rzesza Polaków, którzy postanowili wejść w tą rzeczywistość komunistyczną i ją podtrzymywać. Dziś tych ludzi nazywamy kolaborantami. Byli to przede wszystkim członkowie PZPRu, byli to ci, którzy utrwalali tę władzę w sposób najbrutalniejszy w czasach stalinowskich, ale także w ciągu kolejnych dekad aż do 1989 roku. Fakt, że ta państwowość była w dużej mierze kierowana przez Polaków wcale nie oznacza, że była to państwowość polska. Była ona zależna i tylko dlatego trzymała się u władzy, że istniała Moskwa. Związek Sowiecki cały czas pilnował, aby ta instalacja z 1944 i 1945 roku nie została pogrzebana. Polacy mam nadzieję, że poza mediami, o których pan mówi – które są w tym wypadku marginesem naszego społeczeństwa – utożsamiają się z tymi wszystkimi odruchami, bądź bardziej zorganizowanymi formami sprzeciwu wobec narzuconej władzy. Od Żołnierzy Wyklętych przez ludzi Kościoła uczestniczących w Wielkiej Nowennie i Roku Milenijnym właśnie przez tą młodzież roku 1968, później opozycję, szczególnie rozbudowującą się w latach 70tych i przez wielki ruch Solidarności. To były te rzeczywiste polskie miejsca w tym czasie.

Dziękuję za rozmowę.