Tomasz Wandas, Fronda.pl: Zakończyły się centralne uroczystość z okazji Narodowego Dnia Pamięci Ofiar Ludobójstwa. Jak ważna jest pamięć dla Polaków, o tym co wydarzyło się kiedyś na Wołyniu?

Prof. Jan Malicki: Pamięć jest ważna, a stopień jej ważności zależy od danej grupy. Bardzo bliska i pogłębiona jest w tych grupach jakimi są rodziny, bądź ostatni żyjący świadkowie tych wydarzeń. W sensie ogólnospołecznym jest ona w sposób naturalny mniej dotkliwa. 2016 rok bardzo poszerzył świadomość Polaków poprzez uchwałę senatu i sejmu jak i poprzez film „Wołyń”.

Wielu komentatorów twierdzi, że przypominanie Wołynia przyczynia się do pogorszenia relacji polsko-ukraińskich. Czy faktycznie?

W krótkodystansowym sensie tak, dlatego, że władze ukraińskie reagują zazwyczaj ostro w chwilach kiedy podnosimy ten temat, bardzo ostro zareagowały, kiedy w 2016 weszła właśnie w Polsce w życie ustawa mówiąca o Wołyniu. Sytuacja między nami, a Ukraińcami była bardzo napięta, jednak fakt, że Polska stoi dziś murem za Ukrainą w sprawie jej konfliku z Rosją uspokoiła sprawę.

Jak Ukraińcy – przynajmniej oficjalnie - postrzegają Wołyń, czy różnimy się w detalach, czy sprawach grubszej wagi?

W detalach różnimy się zdecydowanie. Natomiast jeśli grubszą wagą nazwać to, jak się kwalifikuje prawnie, to kolosalna różnica polega na tym, że strona polska nazwała zbrodnie na Wołyniu ludobójstwem, a władze ukraińskie absolutnie są przeciwne, aby nazywać to co tam się wtedy stało ludobójstwem.  

Czy coś się jednak zmienia w tej kwestii?

Postęp jest spory, w kontakcie z nauką polską, w wyniku dyskusji, w kręgach ukraińskich ciężko dziś spotkać kogoś, kto powie, że właściwie nie było zbrodni na Wołyniu.

Już wiadomo, przynajmniej wśród naukowców, historyków ukraińskich, że zbrodnia na Wołyniu była ludobójstwem, to duży postęp. Natomiast kwalifikacja czynu jest zupełnie różna.

Jak Pan Profesor ocenia UPA?

Kluczowa różnica wynika nie z samego Wołynia, tylko właśnie z roli UPA. Polacy widzą UPA jedynie jako organizację, która przyniosła zbrodnię na Polakach, Żydach i Ormianach. Natomiast Ukraińcy w sensie powszechnym mają stosunkowo małą wiedzę na temat tej zbrodni. Na Ukrainie wiedza o UPA to przede wszystkim wiedza o organizacji, która jako jedyna odważyła się walczyć z bolszewizmem i NKWD.

W jaki sposób powinniśmy rozmawiać, powinni rozmawiać przedstawiciele naszych władz,  z przedstawicielami władz Ukrainy, aby mieć dobre, dojrzale relacje i czy w ogóle o takie dobre relacje powinniśmy zabiegać? Czy to nie Ukraińcom powinno bardziej na nich zależeć?

Każdemu powinno choć trochę zależeć. Jeśli my uznamy, że Polsce potrzebni są sojusznicy, nie tylko ci, których mamy w UE, Trójmorzu, tylko szerzej, dosłownie gdziekolwiek się da – jako historyk zapewniam pana, że każdy sojusz jest istotny, nigdy nie dość sojuszników, nigdy nie dość rezerwowych, przygotowanych rozwiązań – to jak najbardziej powinniśmy o dobre relacje z Ukrainą zabiegać.

Jeśli uznamy, że wzrastająca w siłę Moskwa łamiąca prawo międzynarodowe, zabierająca nie małą część terytorium innego kraju może być niebezpieczeństwem dla sąsiadów zatem i dla Polski, wtenczas musimy założyć że Polsce opłaca się mieć obok siebie niezależną, niepodległą Ukrainę, z która będziemy w dobrych stosunkach.

Powinno też zależeć na tym Ukraińcom, ponieważ gdy uczciwie spojrzą na swoje bezpieczeństwo, to USA są bardzo daleko, Niemcy i Francja – moim zdaniem – tylko będą mówić, że popierają Ukrainę, a nigdy tak naprawdę nie wystąpią przeciwko Moskwie z powodu licznych interesów politycznych i gospodarczych, które z nią mają.

Dziękuję za rozmowę.