Prof. Jadwiga Staniszkis w rozmowie z Moniką Olejnik po raz kolejny powtórzyła swoją tezę o szkodliwości retoryki PiS na temat sfałszowanych wyborów. Jej zdaniem, nie można mówić o bezpośrednio sfałszowanych wyborach. Zakładanie, że był spisek, w ocenie socjolog jest ryzykowne.

W opinii prof. Staniszkis, doszło jednak do wielu nieprawidłowości na ogromną skalę. Socjolog uważa, że wybory zostały źle przygotowane, co wpłynęło na lokalne nadużycia, choć nie wiadomo w jakim stopniu świadome.

W „Kropce nad i” prof. Staniszkis wskazała, że głównym celem PiS po wyborach samorządowych powinno być „zdobycie klucza do serc młodych ludzi”. Uznała też, że partia Jarosława Kaczyńskiego przestała być obciachem w wielkich miastach.

Prof. Staniszkis ucieszyła się także z wybór Roberta Biedronia na prezydenta Słupska. Powiedziała, że lubi ludzi walecznych, a Biedroń taki jest. „Jest pracowity, nie jest agresywny, co w kontekście jego orientacji jest zaletą. (...) Ludzie wyczuli jego dzielność, nie jest łatwo być tak otwarcie gejem. On wychodził jak harcownik do środowisk, które go atakowały i widać, że się bał” - powiedziała w „Kropce nad i”.

Socjolog przedstawiła jednak dość powściągliwą opinię na temat marszu PiS 13 grudnia, uznając ten pomysł za ryzykowny. „To może nie wypalić chociażby ze względów technicznych. PiS powinien stawiać na powagę programową, pokazywać profesjonalizm i konkretnie atakować” - powiedziała prof. Staniszkis.

MaR/Natemat.pl/Kropka nad i