Toruński historyk myśli politycznej prof. Jacek Bartyzel skomentował aborcjonistyczną hucpę, którą skrajne lewackie środowiska urządziły w środę w Warszawie. Uczony zwrócił uwagę na dwa wątki: na zdecydowane zwycięstwo planu Jarosława Kaczyńskiego oraz na swoistą próżnię, która powstaje dziś na prawej stronie sceny politycznej.

,,Dzisiejsze wydarzenia, czyli to, że wściekłość czarno-czerwono-fioletowego ultralewactwa wylała się nie na obóz władzy, tylko na PO i N, pokazują jak na dłoni, że zamysł Kaczyńskiego zepchnięcia całej durnowatej i dającej się ogrywać jak dzieci opozycji parlamentarnej do lewego narożnika, aby wszyscy tam stłoczeni wzajemnie się szlachtowali, spełnia się w zupełności'' - napisał Bartyzel na swoim facebookowym profilu.

W ocenie historyka stanowisko Prawa i Sprawiedliwości wobec kwestii ochrony życia nienarodzonego jest jednak niezadowalające. I to na tyle, że powstaje na scenie politycznej miejsce dla działalności wyraziście prawicowych sił, które będą spychać PiS w kierunku centrum.

,,Prawica, wciąż będąca też marginesem, powinna spróbować to wykorzystać i atakując PiS z prawa, spróbować zepchnąć go z kolei do opuszczonego przez liberałów centrum, odbierając mu wreszcie komfortową sytuację bycia jedną nogą w centrowym "bagnie", drugą zaś na prawicy, której głosy zbiera tylko dlatego, ze podobno "nie ma alternatywy". Tym polem, na którym najłatwiej to uczynić - wykazując obłudę PiS-u i obronę status quo za wszelką cenę - powinna być walka w obronie życia prenatalnego'' - napisał.

Pomysł ciekawy, ale jeżeli Prawo i Sprawiedliwość - tak jak zapowiada - uchwali ustawę zakazującą zabijania dzieci nienarodzonych ze względu na upośledzenie, to koncept nie tylko się nie uda, ale przede wszystkim zrodzi się pytanie - w jakim celu atakować PiS z prawej strony? Zamiast spychać PiS do centrum, lepiej po prostu zmusić je do konkretnych działań w kwestii ochrony życia.

mod/facebook