,,Zapatero zniszczył korzenie hiszpańskiej tożsamości, a dziś w Katalonii ton nadają ideowo tacy ludzie, jak na początku lat 30-tych XX wieku.(..) Merkel jest w szoku po wyniku wyborów, Juncker zapewne dochodzi do siebie po weekendzie, Timmermans zajmuje się obroną demokracji i korników w Polsce..''  A u nas.... ,,czy za jakieś 20 lat, jakieś Gorzeliki czy Adamowicze nie zafundują nam „niepodległości” Śląska czy secesji „Wolnego Miasta..” - wywiad z prof. Grzegorzem Górskim

Luiza Dołęgowska, fronda.pl: W niedzielę, w czasie referendum w sprawie niepodległości Katalonii, w starciach odniosło obrażenia prawie 900 osób. Teraz zbuntowana prowincja Hiszpanii ma ogłosić niepodległość. Co Pana zdaniem wydarzy się w najbliższych godzinach w tym zapalnym rejonie Europy?

Prof. Grzegorz Górski, historyk, prawnik, wykładowca akademicki: To, co obserwujemy dzisiaj, to rezultat trwającego ponad 30 lat procesu rozmontowywania państwa hiszpańskiego. Pierwotna idea upodmiotowienia Katalończyków i Basków w ramach Hiszpanii, przekształciła się autonomizację jeszcze wielu innych regionów. Dzisiaj to już nie tylko te dwa narody, a właściwie ich radykalne części prą do rozbicia Hiszpanii, ale również kilka innych prowincji uzurpuje sobie prawo do samodzielności. Historycznie największe szkody poczynił tu Zapatero, który zniszczył korzenie hiszpańskiej tożsamości, a swój szalony program realizował dzięki wsparciu Katalończyków i Basków, którzy zapewniali mu większość w zamian za coraz większe koncesje na rzecz swoich regionów.

M. Rajoy podjął próbę odbudowy jedności Hiszpanii i musiało dojść do konfrontacji. Co charakterystyczne, dzisiaj w Katalonii ton nadają ideowo tacy sami ludzie, jak na początku lat 30-tych XX wieku. Wtedy doprowadziło to do tragedii wojny domowej. Jeżeli ekstremiści katalońscy, którzy na pewno nie mają poparcia większości Katalończyków, zrealizują swój plan i ogłoszą 3 lub 4 października niepodległość, Rajoy z pewnością podejmie bardzo twardą konfrontację. Jest to jedyna droga już nie tyle do uratowania obecności Katalonii w Hiszpanii – bo to chyba już sprawa stracona - ile powstrzymania tego procesu głębszej i uratowania reszty kraju, no może bez Kraju Basków. Oczywiście jest tu też kalkulacja polityczna. Twarda linia z pewnością zjedna mu sympatię większości Hiszpanów i zepchnie do defensywy socjalistów i lewaków, którzy doprowadzili do dzisiejszego stanu.

Ponieważ obu stronom opłaca się radykalna konfrontacja, to raczej do niej dojdzie.

Komisja Europejska nie potępiła brutalności jednostek hiszpańskiej Gwadii Cywilnej, nie komentują jej także szefowie największych państw unijnych – skąd ta zmowa milczenia w tak ewidentnej sprawie?

No cóż, A. Merkel jest w szoku po wyniku wyborów, ma problemy ze skleceniem koalicji, więc nie ma głowy do Hiszpanii. A skoro nie ma dyspozycji, z Berlina, to Bruksela milczy. Przecież Juncker zapewne dochodzi do siebie po weekendzie, Timmermans zajmuje się obroną demokracji i korników w Polsce, a Tusk jest zmęczony po piłkarskim weekendzie.

Przywództwo UE udowodniło, że nie potrafi poradzić sobie z żadnym poważnym problemem. Kryzys strefy Euro, który do dzisiaj nie jest rozwiązany, kryzys migracyjny który trwa, czy absurdalne próby rzucenia na kolana Brytyjczyków, to wszystko są dowody całkowitej niezdolności do odgrywania przez Brukselę poważnej roli. Ostatecznie bezproduktywne próby zrewidowania wyników demokratycznych wyborów na Węgrzech i w Polsce pokazują, kompletny upadek owego „przywództwa”.

Owa „Bruksela” nie reaguje także dlatego, że emocjonalnie i ideowo jest po stronie ekstremy katalońskiej, zaś polityczne kalkulacje i wyrachowanie zmuszają ją do trzymania z Rajoyem. Poza tym podobnie jak Brexit, sytuacja ta kompletnie ich zaskoczyła. Tak jak naiwnie myśleli, że jakoś poradzą sobie w brytyjskim referendum i wszystko będzie po staremu, tak samo zakładali, że ich ideowi koledzy z Barcelony tylko straszą „niepodległością” by wytargować od Madrytu więcej pieniędzy. Przynajmniej w najbliższej przyszłości nie zakładali, że sprawa może przybrać tak dramatyczny obrót. Ten ich brak zdolności do reagowania na wypadek takich trudnych scenariuszy całkowicie ich kompromituje. To są ludzie, którzy są niezdolni do przewidywania następstw swoich decyzji i skutki tego widać. Z takim marnym i zdegenerowanym „przywództwem” UE może tylko dryfować ku jeszcze większym problemom.

Jaką wagę dla Unii Europejskiej ma perspektywa oderwania się Katalonii od Hiszpanii i czy konflikt w tamtym rejonie Europy ma wpływ na polską sytuację gospodarczą i polityczną?

Zaryzykuję twierdzenie, że w pewnym sensie dziś decyduje się czy za jakieś 20 lat jakieś Gorzeliki czy Adamowicze nie zafundują nam „niepodległości” Śląska czy secesji „Wolnego Miasta”. Polska, niezależnie od sympatii do części Katalończyków, musi stać twardo na gruncie wspierania integralności Hiszpanii. Trzeba pilnować, aby ideowi pobratymcy katalońskich ekstremistów rezydujący w Brukseli, nie zrealizowali swojego marzenia o demontażu państw europejskich poprzez autonomizację i stopniowe uniezależnianie się poszczególnych regionów. To jest niestety plan konsekwentnie realizowany właściwie za wyjątkiem Niemiec i Francji, co pozwala zrozumieć istotne cele całej tej operacji.

Niestety państwo polskie jest ciągle słabe, a jego ustrój wewnętrzny jest pozbawiony rozwiązań zapewniających efektywne jego funkcjonowanie. Stąd jest bardzo podatne na suflowane z zewnątrz idee, wspierane sowitymi grantami. Musimy być bardzo uważni, aby nie pójść drogą Hiszpanii czy Włoch gdzie już, albo wkrótce, problemy te eksplodują.

Trzeba też umieć wyciągać wnioski z błędów, jakim był np. nasz udział secesji Kosowa z Serbii. Ta absurdalna operacja, narzucona przez administrację Clintona, skutkowała najbardziej niebezpiecznym precedensem prawnomiędzynarodowym w powojennej Europie. Jej owocem są rosyjskie państewka w Gruzji, w Mołdawii i na Ukrainie oraz secesja Krymu. Katalonia także odwołuje się do tej sytuacji. A za chwilę cały świat będzie się musiał zmierzyć z proklamacją niepodległości Kurdystanu. W interesie Polski leży zdecydowane przeciwdziałanie podobnym praktykom w istocie godzącym w porządek międzynarodowy choć kamuflowanym argumentem na który jesteśmy wrażliwi – prawem do samostanowienia narodów. I raz jeszcze powtórzę – dotyczy to także najbardziej fundamentalnych interesów naszego kraju w przyszłości.

Dziękuję za rozmowę.